Bohema - recenzja gry

Cyganeria artystyczna, dla jednych oznacza
ła grupy obiboków, a dla innych duszę i serce środowiska kultury. Najnowsza gra wydawnictwa Portal Games pozwala nam się wcielić w artystę z XIX-wiecznego Paryża, który próbuje złączyć koniec z końcem. Zapraszam na recenzję gry Bohema.

Bohema | 1-4 graczy | 14+ | ok. 45-60 min. | autor: Jasper de Lange | Ilustracje: Hanna Kuik, Roman Kucharski, Tomasz Jędruszek | wyd. Portal Games

Bohema porusza bardzo interesujący temat i aż ciężko mi uwierzyć, że wcześniej nikt po niego nie sięgnął w świecie gier planszowych. Przynajmniej mnie takie gry ominęły. To jednak nie jedyna odświeżająca kwestia związana z tą planszówką. Choć trzeba zaznaczyć, że mechanicznie mamy tu bardzo klasyczny deck building z jego niemal wszystkimi wadami i zaletami. Tak więc rozbierzmy tę grę na części i przyjrzyjmy się, czy życie artysty jest faktycznie tak kuszącym kąskiem rozrywki. W artykule znajdziecie fotografie Łukasza Bialika. Zachęcam do odwiedzenia jego profilu instagramowego @boardgamelook.


Bohema - recenzja gry

Bohema – piękna gra i intrygujący temat

W przypadku gry Bohema nie sposób nie zacząć od wizualiów. Ależ ta gra jest piękna. Tutaj nie mam zamiaru być ani odrobinę obiektywny. Podoba mi się każdy najmniejszy detal tej planszówki. Wszystkie ilustracje wyglądają niczym małe malowane arcydzieła. Każdy kadr z karty oddaje klimat XIX-wiecznego Paryża i artystycznego jestectwa. Z jednej strony mamy sielankowe chwile na łonie natury i w objęciach kochanków, a z drugiej mroczne oblicza udręki nękającej opiewających biedą artystów.

Bohema - ceny gry na Ceneo

Szata graficzna i kierunek artystyczny doskonale wpisują się w tematykę gry. Ba! Gracze mają swoje talie startowe i na kartach kompozytora znajdują się nuty. Faktycznie można według nich zagrać melodię, co pokazywałem na swoim kanale YouTube i Instagramie. Przywiązanie do szczegółów jest imponujące. Tym bardziej, że w trakcie rozgrywki układamy plan dnia na swoich planszach w celu łączenia symboli inspiracji na kartach. I każdy element ma swoje miejsce będąc niejako przedłużeniem innych ilustracji. Chodzi nie tylko o symbole, ale i to co się dzieje na kartach. Bohema po prostu czaruje na stole.

Co ważne tematycznie nie mamy tu cukierkowej ballady i romantyzowania nad losem artystów. Wręcz przeciwnie ważnym elementem rozgrywki są karty udręki obrazujące wszystkie nieszczęścia, jakie mogły spaść na artystów wszelakiej maści. I tu ciekawostka. Obiło mi się gdzieś, że w Bohema znajdują się kontrowersyjne karty. Nie sprawdzałem o co dokładnie chodzi, ale ja żadnych kontrowersji nie znalazłem. Co najwyżej są tu tematy, które niekoniecznie nadadzą się dla dzieci. Mimo iż zasady gry skomplikowane nie są.

Bohema - recenzja gry

Nieskomplikowane zasady gry Bohema

Bohema to gra bazująca na deck buildingu. Oznacza to, że gracze otrzymują talie startowe, a między nimi znajduje się rynek. W tym wypadku złożony z dwóch talii Zwyczajów i Muz. Oprócz tego mamy karty udręk z negatywnymi efektami i karty Osiągnięć, które odliczają nam czas do końca rozgrywki i pełnią rolę punktów. Gra kończy się w rundzie, w której ktoś zdobędzie piątą kartę Osiągnięcia. Grający dokańczają rundę, a zwycięzcą zostaje ten kto ma więcej kart Osiągnięć.

Każda runda dzieli się na trzy fazy:

Faza Pobudki – każdy dobiera karty na rękę i wykłada na swoją planszę planu dnia.

Faza Dnia – kolejno gracze opowiadają o swoim planie dnia, podliczają połączone symbole inspiracji, wydają je na rynku i dobierają Udrękę jeśli nie zagrali wcześniej żetonu pracy.

Faza Snu – gracze sprzątają swoją planszę i przekazują żeton pierwszego gracza.

Jak widzicie fundament zasad w grze Bohema jest naprawdę bardzo prosty. Ewentualne trudności polegają na nauczeniu się zależności między kartami i zrównoważeniu swoich decyzji. Pudełkowe 14+ dotyczy przede wszystkim tematyki i grafik na niektórych kartach udręk. Musze dodać, że mamy tu scenariusze solo oraz opcję gry kooperacyjnej, ale samotnie nie gram w gry planszowe, a kooperacja bazuje na trybie solo, więc nie wypowiem się na ich temat. No to jak to wszystko działa? Czy wieczorek poetycki z tą grą będzie pożywką dla duszy, czy wiadrem pomyj na twarz? 

Bohema - recenzja gry

Bohema – grosza daj pismakowi, czy jakoś tak...

Bohema robi piorunujące pierwsze wrażenie, aby z czasem podzielić los większości nieskomplikowanych deck builderów. Po prostu przy którejś rozgrywce zaczniecie czuć, że już znacie grę i w zasadzie nie robicie nic nowego. Mechanicznie nie mamy tu żadnych skomplikowanych rzeczy, a całość jest w zasadzie wyścigiem o karty Osiągnięć. To w sumie zabawne, że ostatnio pisałem o grze Dirt & Dust. Kurz spod kół, która traktując o rajdach samochodowych nie była grą wyścigową. A dziś piszę o grze przedstawiającej awangardowe życie artystów, która ma w sobie wyścig. Niemniej są rzeczy sprawiające, że Bohema robi wrażenie niezwykle innowacyjnej. Pozostaje pytanie, czy będą one dla was na tyle interesujące, aby pozostać z tą grą na dłużej.

Zacznijmy od elementu, który bardzo mi się podoba, a mianowicie od początku fazy Dnia. Aktywny gracz zgodnie z instrukcją ma opowiedzieć o swoim planie dnia. To element, który wielu graczy pominie w ogóle, albo szybko odpuści. Tymczasem naprawdę pasuje on do rozgrywki i jest okazją do solidnego wygłupiania się. Snucie opowieści okraszonych czarnym humorem wchodziło nam jak złoto. Zresztą pisałem wam kiedyś, że takie opowiastki snujemy choćby przy grze Colt Express. Sesja z Bohemą zmieniała się w coś na pograniczu wieczorka poetyckiego z żenującym stand-upem. Naprawdę zachęcam do takiego grania, acz zdaję sobie sprawę, że to wymaga odpowiedniej ekipy, podejścia i w zasadzie nie ma wpływu na samą rozgrywkę od strony mechanicznej.

Deck building został tu wykorzystany w bardzo interesujący sposób. Po pierwsze zagrywanie kart ubrano w szaty planowania dnia, gdzie wykładamy cztery karty (lub trzy i kafel pracy) na naszą planszę. Musimy to robić w taki sposób, aby sąsiadujące karty łączyły ze sobą jak najwięcej połówek symboli. Każdy cały symbol będzie bowiem punktem inspiracji, który możemy spożytkować na rynku. Za nie kupujemy nowe karty Zwyczajów, Muz oraz Osiągnięć. Karty na ręce uzupełniamy do pięciu, ale karty Muz i Udręk nie liczą się do limitu ręki. O ile Muzy możemy dołożyć na planszę również poza limitem i mają one pozytywne efekty to już Udręki musimy wyłożyć i wszystkie mają bardzo negatywne efekty.

Bohema - recenzja gry

Gracze wykonując swoje akcje i zagrywając karty muszą jak najlepiej optymalizować swoje ruchy, ale także podejmować ryzyko. Zagrać cztery karty i złapać do talii kolejną Udrękę, czy może w tej rundzie odpuścić punkty inspiracji i pójść do pracy, aby nie psuć sobie talii. Co ciekawe nie uraczymy kart czyszczących naszą talię, ale zamiast tego mamy akcje z planszy pracowni. Nie wydane punkty inspiracji bowiem nie przepadają. Zamiast tego dodajemy je na tor pracowni. Tak zachowane punkty możemy wydawać, ale nie jako zastępstwo inspiracji, ale na akcje planszy pracowni. Ona pozwala nam wyczyścić rynek, zignorować efekt karty Udręki, dobrać karty na rękę lub usunąć kartę ze swojej talii. Te punkty zbieramy i wydajemy, a kluczem do sukcesu jest zachowanie balansu między psuciem talii, zbieraniem inicjatywy i zabezpieczaniem punktów pracowni.

Układanie kart w sposób dający najlepsze efekty jest bardzo przyjemne i wymaga nieco pomyślunku. Mamy tu narzędzia do tworzenia interesujących kombinacji. Niemniej całość jest bardzo lekka w rozgrywce i jak wspomniałem wcześniej może zacząć nużyć. Jak to bywa w deck builderach. Z czasem dostrzegamy, że pętla rozgrywki się nie zmienia. No i wszystko zmierza do wyścigu o karty Osiągnięć. Ich cena wraz z kolejnymi dobranymi przez graczy rośnie, więc każdy chce jak najszybciej zebrać ich jak najwięcej. To sprawia, że w pewnym momencie rozgrywki może się nie opłacać już kupowanie kart z rynku, a jedynie próbujemy jak najwięcej uzbierać na zakup Osiągnięć. Brakuje mi tu jednak systemu punktów, który utrzymałby zainteresowanie budowaniem talii.

W większości Bohema jest grą, w której gramy na siebie. W rozgrywce dwuosobowej praktycznie nie ma negatywnej interakcji nie licząc pewnej Udręki. W końcu artyści w cyganerii trzymali się razem. Ale czasem niechcący chorobę jeden drugiemu sprzedał. Przy zabawie na trzech i czterech graczy do zabawy wchodzą białe karty, których część ma negatywne działanie na pozostałych. Dodaje to nieco pieprzyku do tego dania, ale nadal nie możemy mówić o kuchni meksykańskiej. Po prostu nie nastawiajcie się na zaciętą rywalizację. No i taka jest cała Bohema. Czy warto?

Bohema - recenzja gry

Czy warto zostać członkiem Bohemy?

Bohema będzie tak dobra, jak jej na to pozwolicie. To naprawdę dobrze zrealizowana gra karciana, w której temat doskonale zazębia się z wykonaniem i rozwiązaniami mechanicznymi. Skłamałbym mówiąc, że się przy niej źle bawię. Budowanie talii zostało tu sprytnie zaprojektowane i zagrywanie kart w taki sposób, aby fizycznie łączyć symbole na nich jest trafione w punkt. Gracze wybierając plansze i de facto postaci zyskują na początku pewną asymetrię, ponieważ dane plansze promują konkretne kolory kart. Karty Muz pozwalają ciekawie podbijać swoje wyniki, a Udręki są przeszkodami, które musimy się nauczyć zwalczać. Dodatkowo wykorzystanie planszy pracowni daje więcej możliwości taktycznych, które pozwolą bardziej zoptymalizować nasze ruchy i czasami wykaraskać się z niemałych kłopotów. No i możliwość snucia opowieści. Wiem, że większość z was oleje tę część rozgrywki, ale jest ona wyśmienita.

Wszystko to sprawia, że Bohema jest początkowo doświadczeniem odświeżającym. Innym i pięknym, a zarazem pokazującym, że prosta gra może dawać pole do przyjemnego kombinowania. Tylko, że z czasem zasłona innowacyjności opada i grę dopada zmora deck builderów. Po czasie każda kolejna gra wygląda podobnie. Staje się wyścigiem po Osiągnięcia, w którym od pewnego momentu rozwijanie talii jest niemal zbędne. Musicie sobie odpowiedzieć na pytanie, jak długo zazwyczaj cieszycie się grami z tego gatunku i czy Bohema będzie w stanie was zatrzymać na dłużej.

W moim mniemaniu sporo zaawansowanych graczy szybko się znudzi. Miłośnicy gier średniego i lżejszego kalibru, którzy lubią nietypowe tematy oraz piękne i klimatyczne wykonanie pozostaną z Bohemą na dłużej. No i pozostają jeszcze osoby zupełnie nowe w naszym hobby. One mogą się zagubić w zasadach grając samodzielnie, ale z drugiej strony Bohema idealnie się nadaje, aby im pokazać piękno współczesnych gier planszowych. Z mentorem przy stole szybko załapią co tu się dzieje i wsiąkną na długo. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Bohema - ceny gry na Ceneo

Dziękuję wydawnictwu Portal za nadesłanie gry Bohema do recenzji.

Bohema - recenzja gry

Bohema - recenzja gry

Bohema - recenzja gry

Bohema - recenzja gry