Valhalla - wrażenia z gry

Na początku interesowania się grami planszowymi wspierałem się opiniami różnych twórców internetowych. Kilka kanałów YouTubowych służyło mi jako kopalnie wiedzy na temat gier, a jednym z nich były Gry planszowe u Wookiego. Co jakiś czas przeplatał się temat tego, że Łukasz Woźniak jest także autorem gier, ale jakoś nie miałem okazji sięgnąć po jego tytuły. To się w końcu zmieniło i ostatnio zagrałem w Valhallę!


Valhalla jest kościano-karcianą grą konfrontacyjną, w której wcielamy się w role jarlów prowadzących swoich wojaków do bitwy. Tak! Miniony tydzień miałem mocno osadzony w klimatach Wikingów. Powiem szczerze, że oglądałem kiedyś filmy na temat Valhalli, ale gdzieś ta gra się straciła z mojego radaru. Tym bardziej się cieszę, że w końcu mogłem się zmierzyć z tytułem stworzonym przez Wookiego. Niestety nie miałem okazji go dobrze ograć, więc podzielę się z Wami moimi wrażeniami z pierwszego spotkania. Może za jakiś czas uda mi się zebrać doświadczenia pozwalające spisać pełną recenzję. Zapraszam do lektury.


Czym jest gra Valhalla?


Jak wspomniałem wcześniej Valhalla jest grą kościano-karcianą, w której gracze zwyczajnie się między sobą naparzają. To tak w skrócie, a rozwijając będziemy formować grupę wojów do bitwy i ze sobą walczyć. Ci są reprezentowani kartami, na których znajduje się informacja odnośnie ich siły, ewentualnych specjalnych umiejętności, broni jakiej potrzebują oraz wartości punktowej.


Gracze mogą wystawić maksymalnie czterech wojów, których wyślą do walki z wojownikami innych graczy. W momencie kiedy dojdzie do bitwy zaczyna się zabawa kośćmi. Atakujący gracz, chociaż bardziej pasuje określenie jarl rzuca kośćmi ataku, na których widnieją symbole uzbrojenia. Każdy wojak musi posiadać odpowiednie wyposażenie idąc w bój. Tak więc kości z odpowiednimi wynikami przenosimy na karty. Do walki pójdą ci Wikingowie, którzy zbiorą kompletne wyposażenie. 


Po aktywowaniu wojowników przez atakującego gracza to samo robi broniący się jarl. Także rzuca kośćmi i przydziela je na karty. Po zakończeniu ruchów porównuje się siłę aktywowanych wojaków i ci z większą liczbą wygrywają. Gracz atakujący w przypadku wygranej zabiera jedną z czterech tarcz pokonanego, a następnie uśmierca zwycięskich rębaczy. Chwilunia... jak uśmierca?


Tak! Najciekawszym twistem tej gry jest to, że zwycięska ekipa pada trupem. No dobra, wojownicy udają się do Valhalli za godną śmierć w boju i oddanie Odynowi. To oni dadzą nam punkty na koniec rozgrywki, a całość jest fantastycznie osadzona w nordyckiej mitologii. Wiecie już pobieżnie o co chodzi w grze, więc porozmawiajmy sobie o moich wrażeniach z gry.

Valhalla - wrażenia z gry


Valhalla - moje wrażenia z gry


Na początek kilka słów o wykonaniu gry. Planszetki graczy posiadają różne grafiki, wojownicy na kartach prezentują się wyśmienicie, a co więcej ich wizerunki na grafikach trzymają uzbrojenie, które potrzebują z kości. Bardzo miły smaczek, na który wiele osób może nie zwrócić uwagi. Jakość kart jest bardzo dobra, ale największy urok mają kości. Czerwone, czarne i białe kostki z symbolami broni mają w sobie to coś. Zasadniczo do niczego nie mogę się doczepić pod względem wykonania.


Zaskoczeniem dla mnie była sama rozgrywka w Valhalli. Powiem szczerze, że nie pamiętałem z filmów, jakie oglądałem, co dokładnie robi się w tej grze. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że rozgrywka jest bardzo prosta. Nie graliśmy z dodatkami, jakie znajdują się w pudle z grą, więc mogę się podzielić wrażeniami tylko z gry podstawowej. No, a ta jest naprawdę prosta i niemiłosiernie losowa.


Zasadniczo zabawa ogranicza się do rzucania kośćmi. To one pozwalają nam uzbroić wojaków. Oczywiście wchodzi tu nieco taktyki w doborze gracza, którego zaatakujemy, ale cały trzon rozgrywki to rzuty kostkami. W efekcie, gdy ktoś ma pecha to może mieć poważne problemy. Jednak część elementów gry pozwala nam nieco zapanować nad tą losowością. 


Karty jarlów dają specjalne umiejętności pozwalające na modyfikacje kości lub dodatkowe akcje. Także część kart pozwala wpływać na wydarzenia na polu walki. No i to co najważniejsze, czyli mechanika punktowania przez uśmiercanie swoich wojów. Pomysł na to, aby zwycięzcy umierali może wydawać się szalony, ale jest w tym logika.


Po pierwsze taka mechanika doskonale wpisuje się w mitologię nordycką i przez to buduje nieco klimat tych potyczek. Po drugie zwycięzca traci swoich mocarzy, a to oznacza, że staje się łatwym celem dla pozostałych jarlów, a sytuacja na stole się wyrównuje. Takie rozwiązanie balansuje trochę nierówności wynikające z losowego dobierania kart.

Valhalla - wrażenia z gry


Valhalla - podsumowanie


W Valhallę grało mi się naprawdę przyjemnie. To przynajmniej w wersji podstawowej bardzo prosta gra, która toczy się dość dynamicznie. Mam jednak wrażenie, że w tej formie bez dodatków nie jest warta swojej ceny. Właśnie, dlatego mam nadzieję, że będę miał okazję ograć ją lepiej i z czasem podzielić się z Wami pełną recenzją. 


Valhalla póki co zostawiła po sobie dobre wrażenie, choć zaskoczyła mnie, że jest tak prosta. Bardzo podoba mi się mechanika wysyłania wojów do tytułowej krainy poległych bohaterów. Jestem ciekaw, czy dodatki obecne w pudełku z grą ograniczają w jakiś sposób jej losowość. Jeżeli nie to na dłuższą metę brak bardziej rozbudowanych możliwości może poważnie zepsuć to pozytywne wrażenie.


Valhalla - kilka suchych faktów


Wydawca polski: Go On Board

Autor: Łukasz "Wookie" Woźniak

Ilustracje: Barbara Gołębiewska

Liczba graczy: 2-6

Wiek: +13

Czas gry: ok. 30-60 min.


Zawartość pudełka:

- 120 kart zestawu podstawowego

- zestaw 6 plansz gracza

- 15 specjalnych kości

- 24 żetony graczy

- 6 kart pomocy

- 25 kart Jarlów

- 40 kart dodatku Walkirie

- 40 kart dodatku Karły ze Svartalfheim

- 10 kart dodatku Wsparcie Thora

- dodatkowy wariant gry - Król Góry

- dodatkowy wariant gry - Podstęp Lokiego

- dodatkowy wariant gry - Gra w parach

- plastikowa wypraska

- instrukcja

Valhalla - wrażenia z gry

Valhalla - wrażenia z gry

Valhalla - wrażenia z gry

Valhalla - wrażenia z gry