Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Wokół niektórych gier narasta wielki hype, który winduje je do pozycji niemal kultowych. Tak było z grą Zaginiona Wyspa Arnak i dziś mierzę się z tym tytułem. Zapraszam na moją recenzję jednej z najpopularniejszych planszówek ostatnich lat. Czy jest warta tych wszystkich zachwytów?

Zaginiona Wyspa Arnak bardzo długo mnie omijała, ale jakiś czas temu jeden z widzów podesłał mi swój egzemplarz wraz z dodatkiem Przywódcy Ekspedycji. Dodał do niego adnotację, że mogę zrobić z grą co chcę. W efekcie na moim kanale znajdziecie już film z recenzją, a w tym momencie piszę ten tekst. Sama gra zaś trafi lub trafiła na aukcję WOŚP. Kiedy tylko się to stanie to poniżej umieszczę stosowny link. Co do samej gry to musiałem w końcu ją sprawdzić, ponieważ wiele osób przekonywało mnie, że skoro Diuna: Imperium mi się nie spodobała to Zaginiona Wyspa Arnak będzie strzałem w dziesiątkę!

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

 

Czym jest Zaginiona Wyspa Arnak?


Tradycyjnie już na wstępie pomówmy sobie o tym z czym mamy do czynienia? Zaginiona Wyspa Arnak jest grą euro z mechaniką worker placement i deck building. Tytuł bardzo sprytnie miesza ze sobą dwie popularne mechaniki. W czasie rozgrywki będziemy zagrywać karty, aby móc wysyłać swoich archeologów na stanowiska badawcze. Jednak karty posłużą nam także do wykonywania innych akcji. Na przestrzeni całej rozgrywki będziemy mieli możliwość rozbudowy talii, więc z każdą rundą uzyskamy nowe możliwości.

No właśnie ale co i po co my tu robimy? W grze wcielamy się w prowadzących ekspedycje naukowe na tytułową wyspę. Podczas rozgrywki badamy stanowiska archeologiczne, badamy znaleziska na wyspie i ujarzmiamy strażników pilnujących tajemnic tego egzotycznego miejsca. W czasie swoich tur możemy wykonać jedną akcję główną i nieograniczoną ilości akcji darmowych. I tak możemy wysyłać pionki na planszę, zagrywać karty w celu uruchomienia specjalnych akcji, wydawać surowce do uruchomienia akcji, czy wykonywania badań na specjalnym torze. Każda akcja daje nam jakieś surowce, które pozwalają nam wykonać akcje i tak dalej. Nie będę się zagłębiał w szczegóły zasad, ponieważ za dużo by tego było. Zamiast tego opowiem Wam co mi się w Arnaku podoba, a co nie do końca. 

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja
 


Klimat i wykonanie Zaginionej Wyspy Arnak


Przyznam, że egzemplarz gry, który otrzymałem miał wadę fabryczną. Mianowicie wszystkie monety i żetony kompasów były zadrukowane tylko z jednej strony. Takie rzeczy się zdarzają i jeżeli Wam się przytrafią to naprawdę warto napisać do wydawcy. Możliwe, że będzie posiadał elementy na wymianę. Pomijając ten aspekt muszę powiedzieć, że wykonanie Zaginionej Wyspy Arnak stoi na najwyższym możliwym poziomie!

Podoba mi się oprawa graficzna atakująca nas zielenią i innymi barwami kojarzącymi się z dżunglą. Ilustracje na kartach są bardzo klimatyczne i oddają świetnie klimat filmów przygodowych ukazujących odkrywców z czasów międzywojennych. Zalatuje tu wręcz Indianą Jonesem, choć to nie jest gra przygodowa. Na szczególną uwagę zasługują plastikowe żetony kryształów, grotów strzał i tabliczek kamiennych, które wyglądają fenomenalnie. Do tego wszystkiego dochodzi dwustronna plansza z bardzo szczegółowym krajobrazem oraz perfekcyjną ikonografią.

W projekcie Zaginionej Wyspy Arnak widać, że ktoś przemyślał każdy najmniejszy aspekt. Tutaj każdy element ma swoje miejsce, a ikonki od razu mówią nam jakie efekty ma dane pole. Naprawdę pod względem wykonania i samego projektu ta gra jest prawdziwym sztosem. Zasadniczo mogę się przyczepić jedynie do grubości kart oraz braku insertu w pudełku. Pierwsza kwestia sprawia, że na pewno zaczniecie korzystać z koszulek o ile jeszcze tego nie robicie. Druga przekłada się na masakryczne wydłużenie czasu rozkładania i składania gry. Elementów w Arnaku jest multum i jeszcze trochę. Wszystko musimy wcisnąć posortowane w woreczki strunowe, a przy rozkładaniu musimy to wszystko wyciągnąć! Oj zajmuje to dużo czasu!

 


Co mi się podoba w Zaginionej Wyspie Arnak?


Największą zaletą Zaginionej Wyspy Arnak zdaje się być połączenie mechaniki budowania talii z zarządzaniem pracownikami co generuje wiele możliwości. W czasie rozgrywki można też obrać kilka dróg do zwycięstwa. Bardzo ważne jest pilnowanie toru badań, za który zgarniemy największe ilości punktów. Jednak oprócz tego możemy zbierać karty narzędzi lub artefaktów, zbierać żetony bożków czy ujarzmiać strażników.

Bardzo podobają mi się takie smaczki, jak fakt, że na torze badań poruszamy się żetonem lupki i notesu. Każdy z nich uruchamia inne bonusy po wejściu na kolejny poziom. Jednak musimy najpierw przesuwać lupkę, ponieważ dopiero po odkryciu czegoś możemy to zapisać. Gra jest pełna takich smaczków. Wysyłając archeologów na stanowiska archeologiczne musimy opłacić koszt symbolami z kart. W zależności od odległości będą to symbole butów, aut, statków lub samolotów. No i przykładowo najbliżej wydajemy buty, ponieważ archeolodzy mogą się przespacerować między namiotami.

Tu przechodzimy do zaskakującego faktu. W Zaginionej Wyspie Arnak każda akcja i każdy element ma uzasadnienie fabularne! To jest niesamowite, ale wszystko co robimy zostało wyjaśnione w instrukcji fabularnie, co buduje klimat prowadzenia faktycznej ekspedycji naukowej. Dzięki temu łatwiej też nauczyć się zasad. Klimat buduje także wpisująca się w temat losowość. W końcu odkrywając nieznane lądy nie wiemy co napotkamy, więc każde nowe stanowisko badawcze i broniący je strażnik jest niespodzianką.

W końcu trzeba powiedzieć, że regrywalność jest olbrzymia. Mamy tu bardzo grube talie przedmiotów i artefaktów. Kafli stanowisk badawczych i strażników też jest sporo i za każdym razem będziemy odkrywać je w różnej kolejności. W końcu plansza ma dwie strony, a na każdej pewne elementy rozgrywki się różnią. Więc tak pod wieloma względami Zaginiona Wyspa Arnak jest majstersztykiem i naprawdę rozumiem te zachwyty. Niestety największe zalety tej gry są także jej największymi wadami!

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja
 

Największe problemy Zaginionej Wyspy Arnak


W czasie rozgrywki mamy multum akcji, a każda kolejna otwiera nam drogę do następnych. Sprawny gracz potrafi perfekcyjnie zoptymalizować swoje ruchy i wycisnąć z gry maksimum. Przekłada się to na dość długie trwanie tur graczy w późniejszym etapie zabawy. Efekt jest taki, że downtime, czyli czas oczekiwania na swoją turę może być zaskakująco długi. Problem ten jest widoczny szczególnie przy rozgrywce 3- i 4-osobowej. Dodajmy do tego co najmniej jednego myśliciela i mamy poważny problem.

Można powiedzieć, że w czasie gdy inni działają my możemy myśleć nad swoim ruchem. Niestety nie wiemy jakie pola zajmą rywale, więc nasze plany mogą się okazać bezużyteczne. Jednak nie ten downtime jest najgorszy! Niestety w sytuacji, w której gracz dosłownie wytrzaska się z akcji w rundzie musi spasować. Wtedy będzie czekał aż inni dokończą zabawę. To zaś może potrwać naprawdę długo! Wyobraźcie więc sobie, że nawet kilkanaście minut siedzicie tylko i patrzycie, aż inny wykonują swoje akcje i zbierają punkty.

Zaginiona Wyspa Arnak jest przy tym wszystkim grą, w której bardzo widać dysproporcje między graczami. Osoby uczące się dopiero rozgrywki lub nie nauczone jeszcze jak maksować akcje i zbierane punkty będą dostawać bolesne baty oraz długo czekać na swoje kolejne rundy! To poważny problem gry, który przeszedł nieco niezauważony. Dlaczego? Wydaje mi się, że gra weszła na rynek z mocnym przytupem. Wielu graczy ogrywa planszówki w stałym gronie, a więc wszyscy razem uczyli się rozgrywki. Budowali równocześnie poziom doświadczenia, więc nie odczuli tak tego problemu. Downtime przyjęto za standardowy element gatunku i tak wychwalano pod niebiosa wspomniane przeze mnie zalety. Musisz więc mieć na uwadze, że Zaginiona Wyspa Arnak może, choć nie musi, okazać się nieprzyjemnym doświadczeniem.

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja


Czy polecam Zaginioną Wyspę Arnak?


Jak pisałem powyżej Zaginiona Wyspa Arnak posiada masę fantastycznych cech. To naprawdę dobra, przemyślana i klimatyczna gra. Całkowicie rozumiem wszystkich graczy zakochanych w tym tytule i tak, gorąco polecam sprawdzić ten tytuł. Niesie on za sobą wiele dobra. Natomiast musisz pamiętać o problemie, o którym wspomniałem. Po pierwsze downtime nie może być dla Ciebie problemem, a po drugie zalecam grać z osobami na tym samym poziomie zaawansowania. Inaczej gracze nie znający jeszcze dobrze Arnaka będą cierpieć w czasie rozgrywki i szybko się zniechęcą do dalszej zabawy.


Czy warto sięgnąć po dodatek Przywódcy Ekspedycji?


Tutaj będzie krótko! Przywódcy Ekspedycji do Zaginionej Wyspy Arnak to bardzo dobry dodatek. Mamy tu 6 asymetrycznych postaci z unikatowymi taliami początkowymi i dedykowanymi akcjami. Faktycznie zmieniają oni nieco charakter rozgrywki i każdy z nich kieruje nas na jakąś konkretną drogę. Wbrew pozorom nie jest to ograniczenie, ale ciekawe odświeżające doświadczenie. Dodatek wprowadza m.in. nowe karty czy też dwa dodatkowe tory badań. Te zaś wywracają do góry nogami utarte schematy działania, więc ponownie podkręcają doświadczenie.

Osobiście polecam dodatek, ale pod pewnym warunkiem! Nie sięgajcie po niego od razu. Zamiast tego warto najpierw bardzo dobrze poznać podstawową grę. Regrywalność jest w niej ogromna, a do tego bez dogłębnego poznania możliwości Zaginionej Wyspy Arnak nie wyciśniecie ani połowy atrakcji z rozszerzenia. Tak więc warto, ale dopiero jak akcje w podstawce będziecie wykonywać niemal automatycznie!

 

Najtaniej Zaginioną Wyspę Arnak znajdziesz na Ceneo.pl

Dodatek Przywódcy Ekspedycji kupisz tu.

Zaginioną Wyspę Arnak możesz sprawdzić na Planszeo.pl


Zaginiona Wyspa Arnak - kilka suchych faktów:


Polski wydawca: Rebel

Liczba graczy: 1-4

Wiek: od 12 lat

Czas gry: ok. 120 min. 

 

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja

Zaginiona Wyspa Arnak - recenzja