TEN, czyli dycha - recenzja

Nie jestem wielkim fanem gier imprezowych i takich, które mają w sobie element działań matematycznych w trakcie rozgrywki. Mimo to opisywana przeze mnie karcianka zwróciła na siebie moją uwagę. Gra wydała mi się ciekawym narzędziem do wciągania nowych osób w planszówkowe hobby. Czy bawiłem się przy niej dobrze? Zapraszam na recenzję TEN, czyli dycha.


Czym jest TEN, czyli dycha?


Zacznijmy od tego, że TEN, czyli dycha jest imprezową grą karcianą, w której gracze zdobywają punkty za układanie ciągów cyfr w danych kolorach. Tytuł ma oferować rozrywkę dla od 1 do 5 graczy w wieku od 10 lat. Rozgrywka nie powinna trwać dłużej niż 30 minut i faktycznie nie licząc rozgrywek z nauką zasad pół godzinki wystarcza do rozegrania potyczki. Zasady są naprawę proste, choć jest to jeden z tych tytułów, które lepiej się uczy grając. W zasadzie wystarczy, że przy stole jedna osoba zna zasady i po prostu przeprowadzi resztę przez pierwsze rundy. To duży plus w odniesieniu do aspektów imprezowych gry.

W pudełku z grą znajdziemy obszerną talię kart, którą dostosowujemy do ilości graczy. Karty są kolorowe, ładne i z dobrego papieru. Fantastycznie wyglądają żetony waluty i fiaska, które zwyczajnie przypominają rozłożone ciasteczka Oreo. Nie wiem jakim cudem wygląda to w ten sposób i czy miała miejsce jakaś umowa między firmą spożywczą i wydawnictwem AEG lub Trefl, ale ja grając w TEN, czyli dycha robię się zawsze głodny!

TEN, czyli dycha - recenzja


Jak grać w TEN, czyli dycha?


W TEN, czyli dycha gracze zbierają karty z cyframi w różnych kolorach. Na koniec rozgrywki otrzymują punkty za najdłuższy ciąg cyfr w każdym z kolorów. W takim ciągu każda karta jest warta 1 punkt. Jeżeli uda się ułożyć ciąg od 1 do 9 to gracz otrzymuje za niego bonusowy 1 punkt, czyli łącznie 10. W jaki sposób pozyskujemy karty?

Na środku stołu znajduje się przetasowany stos kart. Aktywny gracz odsłania po kolei karty. Wśród nich znajdują się karty cyfr oraz karty waluty. Jeżeli suma jednych lub drugich przewyższy 10 to gracz ponosi fiasko. Jednak w dowolnym momencie wcześniej może przerwać wykładanie kart i pobrać nagrodę. Warto podkreślić, że karty waluty działają na zasadzie cyfr ujemnych, więc ich wartość odejmujemy od wartości kart cyfr, ale trzeba pamiętać, że one także mogą przekroczyć „dychę” i przynieść fiasko. Mamy więc element push your luck.

Nagrodą może być waluta. Gracz dobiera liczbę żetonów w ilości wskazanej na kartach walut, pamiętając o limicie 10 w prywatnych zasobach. Karty cyfr trafiają na giełdę. Wybierając za nagrodę karty cyfr, gracz bierze wszystkie odkryte karty cyfr. Pozostali gracze otrzymują wskazaną ilość żetonów waluty. Po dobraniu kart cyfr gracz może dokonać zakupu jednej karty z giełdy. Ich cena jest wskazana przez cyfrę na danej karcie.

W przypadku fiaska gracz otrzymuje żeton fiaska. Jeżeli przestrzelił wynik kart cyfr to pozostali gracze otrzymują żetony o wartości wskazanej na wyłożonych kartach waluty. Jeżeli gracz przestrzelił wynik kart waluty to pozostali gracze nie dostają nic. Warto jeszcze zaznaczyć, że jeżeli dojdzie do wyłożenia dowolnego jokera to gracze przeprowadzają licytację o tę kartę oferując swoje żetony waluty. Gra kończy się wraz z wyczerpaniem stosu. Tak wygląda pokrótce rozgrywka i jak widać nie należy ona do skomplikowanych. A jak z wrażeniami?

TEN, czyli dycha - recenzja


Recenzja TEN, czyli dycha


Po pierwszej rozgrywce mieliśmy ze współgraczami takie trochę poczucie... mehhhh... nic nadzwyczajnego. Jednak przystąpiliśmy do drugiej rozgrywki już z wiedzą na temat zasad, pomysłami na walkę o zwycięstwo i bardziej nastawieni na podejmowanie ryzyka w dobieraniu kart. No i TEN, czyli dycha okazało się naprawdę przyjemną grą! Ta po prostu nas bawiła, a wszystko dzięki elementowi push your luck. Hazardowe nuty są w tej grze bardzo silne i to one graja na emocjach. Co ważne te towarzyszą nie tylko aktywnemu graczowi, ale także pozostałym osobom przy stole. Wszyscy patrzą z zaciekawieniem, czy rywalowi się uda, czy poniesie porażkę. W końcu jego działania będą także wywierać wpływ na innych. Może otrzymają żetony waluty, a może będą mogli pozyskać ciekawego jokera lub na giełdę trafi pożądana karta. Te elementy w grze są naprawdę fantastyczne.

Zbieranie kart i układanie z nich ciągów przywołuje na myśl takie klasyki, jak Rummikub czy klasyczne karcianki. W efekcie rozgrywka może się wydać znajoma osobom, które nie grywają we współczesne planszówki, ale mają doświadczenie w podobnych zabawach cyframi. Tutaj mamy do czynienia z tym aspektem wprowadzania do gier nowych osób. W końcu fakt bardzo prostych zasad i płynnego wprowadzenia do rozgrywki spisuje się zarówno w aspekcie gateway'owym, jak i imprezowym.

Muszę jednak trochę ponarzekać. Przede wszystkim nie wiem jakim cudem licytacja trafiła w takiej formie do gry, w jakiej trafiła. Gracze po prostu po kolei mogą przebić ofertę rywala. Każdy może zalicytować tylko raz, a wszyscy mamy jawne zasoby. Licytacji nie towarzyszą żadne emocje, a w zasadzie łatwo zablokować innym możliwość licytowania ponosząc tylko minimalny koszt. W grze powinny były się znaleźć zasłonki do ukrywania waluty. Ewentualnie licytacja powinna trwać do momentu aż wszyscy zrezygnują! Dla mnie osobiście ten element gry został położony całkowicie. Szkoda również, że grę zapakowano w takie wielkie pudło. Nie jest to pudełko takie, jak w dużych planszówkach, ale mogłoby być spokojnie trzy razy mniejsze i wtedy mielibyśmy świetną grę do zabrania np. na wakacje. A tak to będziemy wozić dużo powietrza. Przynajmniej kolorowe pudełko cieszy oko.


 

 

Podsumowanie TEN, czyli dycha


TEN, czyli dycha jest naprawdę ciekawą, dynamiczną i emocjonującą grą dzięki mechanice push your luck. To tytuł prosty, ale dający satysfakcję. Gra ma potencjał wkręcania do planszówkowego hobby nowych osób, a przynajmniej bez problemu możecie ją wyciągnąć do zabawy z planszowymi mugolami. Polecam jednak modyfikację zasad licytacji, aby wycisnąć z tego tytułu jeszcze więcej zabawy. Wystarczy skombinować jakieś osłonki i grać w ukryte zasoby, a od razu zrobi się bardziej emocjonująco. W grze znajduje się także tryb solo i polega on na zastąpieniu 2 gracza automą. Osobiście nie grałem, ponieważ nie grywam w planszówki solo. Natomiast uważam, że TEN, czyli dycha ma sens od 3 graczy wzwyż. I tak też polecam w nią grać!

Muszę jeszcze tylko dodać od siebie jedną kwestię. Ja nie lubię gier matematycznych, w których muszę w czasie rozgrywki coś liczyć. Wynika to z faktu, że jestem humanistą co jest moją ulubioną wymówką. A tak na poważnie w swojej pracy muszę dużo pracować głową i jeżeli jestem zmęczony to taka forma główkowania, jak liczenie, myślenie nad quizami, wymyślanie słówek itp. mnie męczy bardziej. W takim stanie wole budować swoje państewko, ścigać się, czy podbijać nieznane światy. W efekcie w TEN, czyli dycha bawiłem się naprawdę dobrze, ale do tej gry będę siadał tylko w konkretnych warunkach i przy całkowicie wypoczętym umyśle.

Dziękuję wydawnictwu Trefl za przekazanie mi gry TEN, czyli dycha do recenzji. Opinia wyrażona w powyższym tekście jest moja i nikt nie miał na nią wpływu!


Najtaniej grę TEN, czyli dycha znajdziesz na Ceneo.pl

Możesz sprawdzić grę TEN, czyli dycha i jej podobne na Planszeo.pl



TEN, czyli dycha - kilka suchych faktów:

Polski wydawca: Trefl

Liczba graczy: 1-5

Wiek: od 10 lat

Czas gry: ok. 30 min.

 

TEN, czyli dycha - recenzja

TEN, czyli dycha - recenzja

TEN, czyli dycha - recenzja

TEN, czyli dycha - recenzja

TEN, czyli dycha - recenzja

TEN, czyli dycha - recenzja

TEN, czyli dycha - recenzja