Dylemat wagonika - recenzja

Nie lubię gier imprezowych, a przynajmniej większości, dlatego nie znajdziecie ich wiele na moim blogu. Mimo to czasami mam okazję zagrać w jakiś tytuł tego typu. Dylemat wagonika zdaje się mieć na siebie ciekawy pomysł i na papierze bardzo mi się spodobał, a jak w praktyce?

To nie jest recenzja gry Dylemat wagonika! Chcę się z wami podzielić moimi wrażeniami po jednorazowym ogrywaniu. Bo w grach imprezowych najważniejsze jest chyba to, jakie zrobią pierwsze wrażenie. Takie pozycje zazwyczaj nie dostają drugiej szansy! Czy ode mnie taką dostanie?


Czym jest Dylemat wagonika?


Dylemat wagonika jest grą imprezową dla od 3 do 13 osób w wieku od 16 lat. Czas rozgrywki według pudełka wynosi od 30 do 90 min. ale jest on mocno zależy od tego ile będziecie się chcieli bawić i jak podejdziecie do tej zabawy. Na czym ona w ogóle polega? Gracze dzielą się na dwie drużyny. Dobierają karty dobrych postaci, złych postaci i modyfikatorów. Po co? Na stole ląduje plansza, a w zasadzie kartka z torowiskiem rozdzielającym się na dwa tory. Po nich jedzie tramwaj kierowany przez motorniczego, czyli gracza niezależnego.

W trakcie rozgrywki na oba torowiska losowo dokłada się po karcie dobrych ludzi. Następnie drużyny wykładają po dodatkowej karcie dobrych ludzi. Po tym wykłada się karty złych ludzi na torowiska przeciwników. Na koniec stosuje się karty modyfikatorów, aby nadać głębi widocznym postaciom. Po co to wszystko robimy? Zagrywając karty musimy przekonać motorniczego żeby przejechał postaci na torowisku rywali. Po dokonaniu przez niego wyboru, przejechani otrzymują po żetonie śmierci. Motorniczym zostaje kto inny, formujemy nowe drużyny i gramy dalej. Na końcu osoba mająca najmniej znaczników śmierci wygrywa! To bardzo ogólny opis zasad, ale pokazuje z czym mamy do czynienia. 

 


Czarny humor i filozoficzne rozterki


Dylemat wagonika bazują na komiksowych i kreskówkowych produkcjach Cyanide and Happiness. Osoby znające to poczucie humoru wiedzą czego się spodziewać. Zadaniem graczy jest umieszczenie na torach takich postaci, aby to nie po ich torowisku przejechał motorniczy tramwajem. No i na torach znajdą się m.in. wycieczki szkolne, imprezy urodzinowe, wasi rodzice, masowi mordercy, tyrani, oszuści, postaci rodem z horrorów itp. Ktoś zagrał kartę niewinnego dzieciątka, a kto inny dołożył do niej kartę modyfikatora mówiącą, że mały w przyszłości wynajdzie bombę atomową. W innym miejscu gość gotujący psy, koty i niemowlaki będzie mógł być człowiekiem, który ocali ludzkość w przyszłości. Absurd goni absurd, ale ten humor nie jest żenujący. Natomiast jest to czarny humor, który jednak trzeba lubić żeby się przy nim dobrze bawić.

Podczas rozgrywki pojawiały nam się pewne rozkminy filozoficzne i w tym tkwi siła gry. Ona faktycznie zmusza do podejmowania ciężkich decyzji i poniekąd odkrycia swoich przekonań, poglądów i pewnego wyjścia ze strefy komfortu. Niektórym osobom nie tyle humor, co presja podjęcia decyzji może zepsuć zabawę. Zauważyłem to podczas rozgrywki, że o ile totalnie pojechane scenki, które nam się układały wywoływały salwy śmiechu to już na etapie podejmowania decyzji były osoby, którym mina rzedła.


Wrażenia z rozgrywki w Dylemat wagonika


Na początku Dylemat wagonika wywołał u mnie poczucie lekkiej obojętności. Po chwili się okazało, że gramy źle bo kolega pomylił zasady. Tak, da się w imprezówkę grać źle! Po naprawie błędów zabawa ruszyła z kopyta i odbiór był znacznie lepszy. Doceniam to jakie dyskusje gra wywołuje nad stołem, ale też przez to na trzeźwo jest słabą imprezówką. Mam wrażenie, że odpowiedni poziom procentów w tym wypadku podtrzymuje zrównoważony balans między śmiechem i filozoficznymi rozterkami.

Podczas tego wieczoru bawiłem się dobrze, ale Dylemat wagonika nie zrobił na mnie efektu wow. Dałbym tej grze jeszcze szanse, ale widzę, że cierpi ona na typowe problemy imprezówek. Wymaga konkretnej, dobrze dobranej grupy ludzi. Raczej też karty szybko się opatrzą i niektóre zaczną bardziej nudzić niż bawić. Zresztą już przy tej pierwszej rozgrywce trafiały nam na ręce karty, które były takie sobie. Nie było w nich nic zabawnego, a cały ewentualny humor spływał na karty modyfikatorów. A i w tych znajdowały się teksty raczej niższych lotów. Mieliśmy też sytuacje, w której nawet rywale stwierdzili od razu, że lepiej przejechać po ich torze bo u nas jest świetne kombo postaci, a oni nie mieli nic ciekawego do zagrania.

Dylemat wagonika - recenzja
 


Czy warto sięgnąć po Dylemat wagonika?


Dylemat wagonika jest grą, w którą warto zagrać jeżeli ma się taką okazję. Głównie dla filozoficznych rozkmin naszych współgraczy. To w takich momentach poznajemy drugą osobę! Natomiast czy gra jest warta swojej ceny? Zdecydowanie nie! Zresztą na Ceneo możecie sprawdzić ile obecnie kosztuje Dylemat wagonika. W momencie pisania tego artykułu da się znaleźć oferty za ok. 90 zł, a w wielu sklepach gra kosztuje nawet ok. 120 zł. No i w tej cenie naprawdę można znaleźć ciekawsze pozycje, chociaż i tak uważam, że pomysł na grę był bardzo dobry.

Niewykluczone, że mój odbiór gry zmieniłby się po większej ilości rozgrywek. Jeżeli będę miał okazję to na pewno zrewiduję pogląd. Jednak moim zdaniem gra imprezowa ma tylko jedną szansę żeby zrobić naprawdę dobre pierwsze wrażenie. Tutaj została ona zmarnowana!

 

Dylemat wagonika - recenzja