Księga zaklęć - recenzja familijnej gry planszowej o czarowaniu
Bardzo lubię gry Phila Walkera-Hardinga, a przynajmniej te, które miałem przyjemność poznać. Właśnie dlatego bardzo czekałem na premierę jego najnowszej planszówki. Czy było warto? Zapraszam na recenzję gry Księga zaklęć!
Księga zaklęć zabiera nas w świat magii, gdzie jako czarodzieje weźmiemy udział w rytuale pozwalającym pozyskać fragmenty materii potrzebne do rozwinięcia sztuki magicznej. Zebrani wokół potężnego wiru będziemy wyłapywać fragmenty i przekuwać je w wiedzę. Brzmi to wszystko pięknie, a na pierwszy rzut oka wygląda równie imponująco. Tylko czy faktycznie ta gra ma w sobie prawdziwą magię. A może rozgrywka pozostawia coś do życzenia? Zapraszam na recenzję!
Czym jest Księga zaklęć?
Zacznijmy od tego, o co w ogóle chodzi w Księdze zaklęć. Mamy tu do czynienia z grą o budowaniu silniczków akcji z kart za pomocą zestawów żetonów. Rozgrywka jest przeznaczona dla od 1 do 4 graczy w wieku od 12 lat. Trzeba jednak przyznać, że spokojnie do gry mogą siąść młodsze osoby, choć mogą nie wykorzystać pełnego potencjału rozgrywki.
W trakcie zabawy gracze uczą się zaklęć. Rozgrywkę zaczyna się z 7 kartami zaklęć w siedmiu różnych kolorach. Oprócz tego każdy otrzymuje kartę pomocy z rozpisanymi czynnościami w turze. Karty zaklęć mają na sobie 3 poziomy z podaną ceną w żetonach materii za każdy poziom. Każdy poziom daje też różne wartości punktowe i ma inną moc zaklęcia, czyli pozwala wykonać różne akcje.
Tura gracze dzieli się na trzy pory dnia. O poranku można dobrać jeden żeton materii z ołtarzyka lub wylosować dwa z woreczka. W południe można zmagazynować żeton materii na planszy swojego chowańca. Im więcej żetonów zmagazynujemy tym więcej punktów otrzymamy. Wieczorem można nauczyć się zaklęcia. Co ważne wymieniłem akcje podstawowe. Część zaklęć ma bowiem na sobie ikony pór dnia i jeżeli nauczymy się takiego zaklęcia to zamiast akcji podstawowej będziemy mogli wykonać akcję zaklęcia. W ten sposób rozbudowujemy swój silniczek i z każdą rundą stajemy się silniejsi. Gra kończy się kiedy jeden z graczy nauczy się wszystkich 7 zaklęć lub zapełni wszystkie pola na planszy chowańca. Tak wygląda w skrócie cała rozgrywka, a jej szczegóły omówię za chwilkę.
Nierówne wykonanie Księgi zaklęć
Nim przejdę do wrażeń z rozgrywki muszę napisać kilka słów o wykonaniu. Na pierwszy rzut oka Księga zaklęć jest grą śliczną! Tekturowe elementy wyglądają solidnie, ilustracje na kartach są bardzo ładne, a żetony materii prezentują się fenomenalnie. Wydawca postawił na elementy ze sklejonych ze sobą transparentnych tworzyw z umieszczonymi grafikami run pomiędzy. Naprawdę te żetony robią robotę! Pozytywne wrażenie podkręca świetny woreczek z grafiką magicznego wiru!
Niestety tekturowa skrzyneczka na żetony choć w większości świetna to z jakiegoś powodu jej model nie został zakończony spięciem z tektury. Zamiast tego dwie ścianki dochodzą do siebie bez elementu spinającego, a w pudełku znajdziemy plasterek taniej, twardej, przezroczystej taśmy klejącej. No wygląda to ohydnie! Karty są kolorowe, przejrzyste, ładnie ilustrowane i wycięte z ostrymi rogami zamiast zaokrągleń. W efekcie wyglądają strasznie budżetowo. Szkoda, ponieważ gra mogła być naprawdę piękna!
Wrażenia z rozgrywki w Księgę zaklęć
Jak mogliście zauważyć rozgrywka rysuje się raczej na nieskomplikowaną i faktycznie jest bardzo prosta. Wręcz do ogrania z początkującymi graczami, chociaż nauczenie się odpowiedniego wykorzystywania zaklęć i rozkminienie w jakie czary iść najpierw itp. może zająć chwilę. Natomiast musicie wiedzieć, że ta gra tak do połowy jest nudna. Na początku wszyscy mozolnie gromadzą żetony i to przy braku szczęścia w dociągu może być nużące. Przynajmniej dla mnie jest.
Na szczęście w pewnym momencie w końcu nauczymy się pierwszego zaklęcia i nagle wszystko wywraca się do góry nogami. Gra staje się tak dobra! Zaczynamy móżdżyć nad tym jakie zaklęcia teraz rozwijać. Wykorzystujemy nauczone czary. Świetnym motywem jest to, że nie możemy rozwijać czarów, za wyjątkiem jednego zaklęcia, które na to pozwala. O ile jest ono w grze! W efekcie musimy bardzo dobrze przemyśleć, czy już uczyć się zaklęcia, czy jeszcze dozbierać materii. Warto nadmienić, że braki w potrzebnych kolorach materii możemy nadrobić ilością takich samych run na żetonach. Wtedy można użyć jokerów, czyli trzy takie same runy mogą zastąpić jeden dowolny kolor.
Z każdą rundą czujemy, że nasze moce się rozwijają. Gra okazuje się fantastycznym doświadczeniem, które wciąga. Tylko po to, żeby nagle się skończyć! Kiedy już gracze odblokują swoje czary to rozgrywka zaczyna zasuwać, jak szalona. W efekcie mamy poczucie, że skończyła się trochę za szybko. Bardzo dobrym posunięciem wydaje się także wprowadzenie trzech poziomów każdego koloru zaklęć. Pierwsze rozgrywki instrukcja sugeruje grać z czarami 1 poziomu, kolejne z 2 poziomem, a następnie z 3 poziomem. Po nauczeniu się gry twórca zachęca do mieszania kart. No i szczerze to rozgrywki z zaklęciami pierwszych dwóch poziomów są mało emocjonujące. W 3 poziomie pojawiają się już bardzo mocarne i ciekawe zaklęcia. Jednak największą frajdę daje zabawa z pomieszanymi zaklęciami. Wtedy na stole zachodzą naprawdę ciekawe połączenia i dzieją się cuda z naszymi silniczkami. Pozostaje tylko pytanie, czy przyjemność z budowy silniczków pozwoli wam zapomnieć o wspomnianych zgrzytach?
Podsumowanie Księgi zaklęć
Księga zaklęć nie jest złą grą, ale cierpi na pewnego rodzaju dualizm tożsamości. Z jednej strony mamy bardzo ładną planszówkę, która przez detale cierpi na wizerunku. Pod względem zasad gra jest banalnie prosta i nadaje się do ogrywania z początkującymi, ale zejdzie im chwila na zrozumienie budowy silniczków i pełne docenienie tej mechaniki. Budowa silniczków jest bardzo satysfakcjonująca, ale pierwsza połowa gry potrafi nużyć.
Naprawdę dobrze się bawię przy tek grze, ale też nie jest to tytuł, który mógłbym bez wyrzutów sumienia polecić każdemu. Na pewno przy okazji warto sprawdzić. Sama gra może się też okazać świetnym prezentem pod choinkę dla osób, które chcemy wciągnąć w świat planszówek. Nowi gracze zapewne nie zauważą większości problemów, o których piszę. Ba, nawet nie będzie im przeszkadzała losowość, bo nie będą wiedzieli, że ona może przeszkadzać!
Jeśli chcecie dać szansę tej grze to Księgę zaklęć znajdziecie najtaniej na Ceneo.pl. Sprawdzając oferty pod linkiem wspieracie moją pracę!
Dziękuję wydawnictwu Rebel za nadesłanie egzemplarza Księgi zaklęć do recenzji. Opinia przedstawiona w tekście bazuje na moich prywatnych przemyśleniach opartych na rozgrywce.
Księga zaklęć - kilka suchych faktów:
Polski wydawca: Rebel
Liczba graczy: 1-4
Wiek: od 12 lat
Czas gry: ok 45 min.