Splito - recenzja gry, od której wielu graczy się odbije! Czy słusznie?
Splito: Dziel się wszystkim (poza wygraną) jest imprezową karcianką bez tematu, z nijaką szatą graficzną i wymaga mnożenia. To już spory zasób cech, których nie lubię w grach, ale bawię się przy niej fantastycznie! Zapraszam na recenzję Splito!
Szczerze to zainteresowałem się Splito tylko dlatego, że wydawnictwo Muduko zapowiedziało ją jako ciężką do przedstawienia. Czułem się zaintrygowany i sprawdziłem. Ku mojemu zaskoczeniu ta gra dała mi masę zabawy. Nie myślcie jednak, że mamy do czynienia z objawieniem i produktem doskonałym. Ten tytuł prawdopodobnie wielu doświadczonym graczom nie spasuje, choć zdecydowanie jest to gra, która tym właśnie graczom mogłaby bardzo pomóc. No ale po kolei.
Co robimy w Splito?
Jak wspomniałem powyżej Splito jest grą imprezową dla od 2 do 8 graczy w wieku od 8 lat. Pojedyncza rozgrywka powinna trwać według pudełka ok. 20 min, choć mam wrażenie, że czasem szło szybciej. Główną cechą tej pozycji jest fakt, że gracze muszą współpracować ze swoimi sąsiadami, aby wygrać. Choć równocześnie zależy nam na tym, aby sąsiedzi polegli w starciu. Tak więc każdy zagrywa karty na dwie strefy po jednej z prawej i lewej strony, które współdzieli ze swoimi sąsiadami.
W czasie rozgrywki zagrywamy zakrytą kartę na jedną ze stref i kiedy wszyscy to zrobią to odkrywamy karty. Wynik końcowy każdego gracza to iloczyn wyników z jego prawej i lewej strefy. Na strefy zagrywamy karty celów oraz karty realizujące te cele. I tak celami może być wymóg znalezienia się w obszarze kart o konkretnych numerach lub kolorach bądź zakaz umieszczania tam konkretnych kart. Z sąsiadami mamy ograniczony kontakt, więc zagrywamy trochę na ślepo. Natomiast samo zagrywanie kart i to co mamy na ręce jest zależne od draftu. Na początku każdy ma na ręce 13 kart i po wybraniu i zagraniu jednej resztę podaje osobie po swojej lewej. W ten sposób karty krążą po stole, aż wszystkie znajdą się na stole. Wtedy podliczamy punkty ze stref i każdy mnoży wyniki, aby poznać swój dorobek punktowy.
Tak wygląda cała gra. Nie ma tu nic skomplikowanego i pod względem zasad jest to tytuł, do którego siądziecie z każdym. To gdzie cała magia tej gry?
Wrażenia z rozgrywki w Splito
Powiedziałem we wstępie, że mamy do czynienia z grą pozbawioną tematu i z nienatchnioną szatą graficzną. I w zasadzie nie ma tu wiele więcej do powiedzenia. Karty są czytelne, dobrze wykonane, dzięki wzorom rozgrywką mogą się cieszyć osoby z problemem rozpoznawania barw. Karty są wąskie, więc możecie zapomnieć o koszulkach, a przynajmniej ja nie wiem, czy takie są. Co prawda wąskie karty trochę słabo się tasuje, ale dzięki ich wymiarom możemy swobodnie trzymać 13 kartoników bez układania wachlarza zasłaniającego całą nasza twarz i jeszcze kawałek krajobrazu.
Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i daje naprawdę sporo zabawy ze względu na interakcje między graczami do jakich prowadzi. W czasie rozgrywki próbujemy wyczuć naszych sąsiadów i ich intencje. Mamy ograniczone porozumiewanie się, ale na pewne rzeczy możemy sobie pozwolić. Szybko zaczniemy kombinować nad wspólną nicią porozumienia. To jest naprawdę świetny aspekt tej gry. Dodajmy do tego emocje kiedy myślimy, że zagrywamy na obszar kartę, która wyśrubuje nasz wynik, a równocześnie sąsiad zagrywa kartę przekreślającą cel. Ewentualnie to my psujemy strategię, albo na obszar przypadkiem trafia karta pozwalająca wycisnąć masę punktów. Tutaj praktycznie każda zagrana karta powoduje jakieś emocje. Zarówno przy obserwacji naszych stref, jak i stref rywali, przy których w zasadzie nic nie robimy bo nie możemy.
Muszę od razu powiedzieć, że jeśli macie znajomą parkę, szukającą powodu do kłótni wszędzie, to przy Splito się mogą rozejść. Niemal na pewno zagrają sobie karty krzyżujące wzajemne plany i wtedy będą się obwiniać o wszystko nawzajem. Raczej takich delikwentów rozsadzajcie żeby nie współpracowali. Cała reszta osób lubiących interakcję między grającymi (nie tą negatywną) i ceniących sobie w planszówkach aspekt społeczny, będzie zachwycona. Błyskawiczne rozgrywki sprawiały, że od razu chciało się powtórzyć grę i spróbować odgryźć na rywalach.
Szukanie sposobów na komunikację z sąsiadami może prowadzić do sytuacji, gdzie dwie osoby bardzo sobie przypasują w rozgrywce i zaczną dominować kolejne potyczki. Warto więc co jakiś czas zmieniać się miejscami. Splito było dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem, chociaż wiem, że wielu graczy się od tej gry odbije.
Dlaczego gracze potrzebują Splito?
Piszę, że się bawię przy Splito świetnie i równocześnie że wiele osób się od niej odbije. Nie każdy lubi formę rozgrywki, gdzie musimy współpracować z rywalami. Sporo doświadczonych graczy będzie narzekać na losowość i banalne zasady. W końcu powiedzą, że nie lubią gier imprezowych, a w ogóle to tak bez tematu to nie gra. Tylko, że ta karcianka ma pewną cechę wartą docenienia. No i nie jest imprezówką będącą quizem, albo żenującą zgadywanką dla dorosłych. O co mi chodzi.
Splito jest tak proste, że siądziecie do tej gry z każdym. Bez problemu wyjaśnicie zasady osobom nie mającym pojęcia o współczesnych planszówkach. Sama rozgrywka poprzez tworzenie interakcji między graczami podbije przyjemność doświadczenia u takich „zielonych” osób. Jednak nie to jest najpiękniejsze. Początkowo możecie grać na pełnej sielance. Nie ważne kto i co zagra. Po prostu bez żadnej strategii można wykładać karty i zdać się na los. Jednak z każdą kolejną rozgrywka zobaczycie, jak te niedoświadczone osoby zaczynają kombinować. Pojawiają się nowe interakcje, wzmaga się myślenie nad ruchami, ani się nie obejrzycie, a po kilku rozgrywkach będziecie mieli w towarzystwie nowe osoby zajawione na zagranie w jakąś planszówkę. Bo w Splito się im ciekawie kombinowało to zechcą spróbować coś innego.
Moim zdaniem Splito jest grą formatu takiego Uno i spokojnie mogło by leżeć na regałach w marketach obok takich gier. A brakuje mi takich planszówek od wydawców gier planszowych, a nie producentów zabawek! Brak tematu i infantylnej dla niektórych oprawy graficznej zachęci malkontentów do zagrania. Zaś poziom kombinowania, który sami sobie wypracują będzie zachętą do kolejnych planszówek. Takie gry są nam potrzebne nie tylko do zarażania kolejnych osób grami planszowymi, ale poprzez takie małe i sprytne gry wydawcy zarabiają, żeby mieć fundusze na te duże tytuły dla zaawansowanych. Bo możecie tego nie wiedzieć, albo nie dopuszczać do siebie tej myśli, ale na dużych planszówkach w niskich nakładach zarabia się najmniej.
No i to tyle moich przemyśleń na temat Splito i tego, jak ta i jej podobne gry mogą pomagać zaawansowanym graczom. Ja się przy niej bawię świetnie i zdecydowanie wskoczyła ona do mojego top gier imprezowych!
Dziwny przypadek rozgrywki dla 2 osób w Splito
Na koniec pozwolę sobie jeszcze na jedno spostrzeżenie. Na zagranicznych pudełkach Splito znajduje się informacja, że mamy do czynienia z grą dla od 3 do 8 graczy. Polskie wydanie ma wariant dwuosobowy i nie wiem, czy w zagranicznej wersji też się on znalazł, ale dla mnie cała magia tej gry tkwi właśnie w rozgrywce wieloosobowej. Im więcej tym lepiej.
W wersji dla dwóch osób nie ma interakcji między graczami poza draftem. Każdy ma swoje dwie strefy i sam na nie zagrywa karty. Splito staje się bardziej strategiczne, ale równocześnie traci cały swój emocjonalny aspekt. Osobiście nie polecam sięgania po tę grę dla zabawy we dwoje. Jeżeli mimo to gra was zainteresowała to najtaniej Splito znajdziecie na Ceneo.pl.
Dziękuję także wydawnictwu Muduko za nadesłanie egzemplarza gry Splito do recenzji. Opinia przedstawiona w tekście bazuje na moich prywatnych przemyśleniach opartych na rozgrywce.
Splito - kilka suchych faktów:
Polski wydawca: Muduko
Liczba graczy: 2-8
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok 20 min.