Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco

Czy warto sięgnąć po Wsiąść do Pociągu: San Francisco? Od jakiegoś czasu seria popularnych planszówek familijnych otrzymuje mniejsze odsłony dedykowane miastom. Długo nie widziałem sensu tych gier, skoro duża Europa z dodatkami spełniała moje oczekiwania. Tymczasem podczas Planszówek w Spodku miałem okazję zagrać w Amsterdam, a niedługo po tym wydarzeniu do mojej kolekcji trafiła najnowsza miejska odsłona. Zapraszam na recenzję Wsiąść do Pociągu: San Francisco!

Wsiąść do Pociągu: Europa ma wiele zalet, a dzięki dodatkom otrzymuje odpowiednią różnorodność. Zresztą dotyczy to wszystkich pełnych odsłon serii, o których możecie przeczytać w moim artykule na temat marki WdP. Długo się zastanawiałem po co w ogóle tworzyć te mniejsze odsłony? Nie widziałem w nich specjalnego sensu, ale podczas wspomnianej imprezy w Katowicach doznałem małego olśnienia. Okazało się, że te mniejsze gry nie są takie pozbawione sensu i eliminują jeden bardzo poważny problem serii. Kiedy Wsiąść do Pociągu: San Francisco do mnie trafiło tylko upewniłem się w swoim przekonaniu. No, ale zacznijmy od początku!

Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco


O co chodzi we Wsiąść do Pociągu: San Francisco?


Wsiąść do Pociągu: San Francisco swoimi założeniami praktycznie nie odbiega od całej serii. Oznacza to, że w czasie zabawy będziemy tworzyć połączenia na planszy wydając zbierane zestawy kart komunikacji. Robimy to w celu realizacji biletów, za co otrzymamy punkty na koniec. W przypadku niezrealizowania połączeń z biletów naliczą nam się punkty ujemne. Jak widać trzon rozgrywki jest tu identyczny, jak w głównych odsłonach. Czym różni się Wsiąść do Pociągu: San Francisco od Europy?

Przede wszystkim różnica polega na skali rozgrywki. Dostajemy mniejsza mapę, a więc i mniej możliwych połączeń. Sprawia to, że gracze nie tylko szybciej osiągają cel, ale także znacznie wcześniej wchodzą sobie w drogę. W tej grze trzeba się spieszyć. Rozgrywka w dwie osoby może się skończyć w mniej niż 10 minut, a w komplecie czterech graczy potrwa zaledwie kwadrans. Szybko prawda? Każda odsłona spin-offów posiada jakiś twist punktowy i we Wsiąść do Pociągu: San Francisco jest to zbieranie żetonów atrakcji turystycznych po połączeniu miejscówek z takowymi. Na koniec żetony dają nam punkty rosnące w miarę zwiększania się kolekcji. W Amsterdamie zbierało się dodatkowe karty towarów. Tak, więc główną różnicą jest wspomniana skala. Czy robi ona aż taką różnicę? O tym za chwilę, ponieważ najpierw musimy sobie porozmawiać o wykonaniu!



Cukierkowe wykonanie Wsiąść do Pociągu: San Francisco


Kalifornijskie miasto znane z mostu Golden Gate, ruchów hipisowskich i tolerancji zostało idealnie oddane w oprawie graficznej. Wsiąść do Pociągu: San Francisco jest paradą wesołych kolorów na planszy i kartach. Fantastyczne plastikowe wagoniki odwzorowują kultowe tramwaje linowe, a ich pastelowe barwy po prostu uderzają w skalę "uber uroku", jak to mawiały Pingwiny z Madagaskaru. 

Wszystkie elementy w grze cieszą oko i cechują się wysoką jakością wykonania. Zresztą przy każdym wykładaniu tej gry z nowymi osobami słyszałem tylko ochy i achy. Niektóre współgraczki ochały przy każdej rozgrywce, więc tak mamy do czynienia z naprawdę słodkim tytułem. Przede wszystkim cieszy fakt, że pomimo mniejszego formatu i wręcz śmiesznie niskiej ceny wydawca nie położył wykonania. Mnie osobiście cieszą kultowe pojazdy z lat 70-tych na kartach, które dodają wszystkiemu uroku. Miłym smaczkiem jest zielony Mustang z filmu Bullitt. No to pora sobie pogadać o wrażeniach!

Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco


Czy Wsiąść do Pociągu: San Francisco jest dobrą grą?


Sam nie wiem czego się spodziewałem po Wsiąść do Pociągu: San Francisco! Na szczęście dostałem to czego chciałem. Mechanika rozgrywki jest kopią dużych odsłon, a więc osoby lubiące ten format zabawy poczują się tu jak w domu. No i w tej sytuacji można by powiedzieć, że tak to jest dobra gra! Jak lubisz serię to bierz w ślepo! Tylko, że nie!

Wspomniałem powyżej, że Wsiąść do Pociągu: San Francisco, a w zasadzie te małe odsłony rozwiązują jeden problem. Wielu graczy porzuciło serię ze względu na przeciągniętą rozgrywkę i pewną monotonię. Właśnie tę kwestię rozwiązuje omawiana gra. Tutaj nie ma sposobu na rozciągnięcie rozgrywki. Wszystko dzieje się bardzo dynamicznie i w mgnieniu oka mamy finał. Dzięki temu osoby, które lubiły mechanikę wykorzystaną w serii, ale nie przepadały za wolnym tempem będą zachwycone. Pojawia się jednak inny problem, ponieważ nie każdemu, kto lubi tę sielankowość serii spodoba się takie tempo.

Dla mnie Wsiąść do Pociągu: San Francisco jest świetnym uzupełnieniem kolekcji. Często nachodzi nas na zagranie w "pociągi", ale właśnie ze względu na długość rozgrywki w końcu sięgaliśmy po jakieś filery. Odkąd ta mała wersja trafiła pod nasz dach zyskała praktycznie status czołowego filera. Praktycznie wszyscy w moim towarzystwie zaczynali ze mną planszówkową przygodę od WdP: Europa więc doskonale znają zasady. Dzięki temu mogliśmy wyciągać tę grą na rozgrzewkę przy każdym spotkaniu. No i właśnie jako takiego filera na pewno warto posiadać Wsiąść do Pociągu: San Francisco.


Wsiąść do Pociągu: San Francisco do recenzji dostarczyło wydawnictwo Rebel w ramach współpracy, za co serdecznie dziękuję. Fakt ten nie miał żadnego wpływu na moją opinię o grze! 


Najtaniej Wsiąść do Pociągu: San Francisco znajdziesz na Ceneo.pl

Wsiąść do Pociągu: San Francisco możesz sprawdzić na Planszeo.pl


Wsiąść do Pociągu: San Francisco - kilka suchych faktów:


Polski wydawca: Rebel

Liczba graczy: 2-4

Wiek: od 8 lat

Czas gry: ok. 10-15 min.  


Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco

Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco

Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco

Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco

Recenzja Wsiąść do Pociągu: San Francisco