Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Uwielbiam filmy z kaiju, czyli wielkimi potworami demolującymi świat maluśkich człowieczków. Dziś zapraszam na recenzję gry Potwory w Tokio: Mroczna Edycja, która wzbudziła moje zainteresowanie już przy pierwszej zapowiedzi. Wszystko przez pudełko, z którego na gracza spogląda monstrum wzorowane na Godzilli.

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja jest specjalnym wydaniem familijnej gry imprezowej, która w pierwowzorze jest bardzo kolorowa i wręcz uroczo kiczowata. Miałem ją w świadomości i choć lubię pstrokate planszówki to jakoś nie kusiło mnie żeby ją mieć. Tymczasem Mroczna Edycja natychmiast wzbudziła moje zainteresowanie przez swoją oprawę. No, ale jak wiemy nie samym wyglądem planszówki stoją. Czy mamy do czynienia z dobrą grą? Jak mi się spodobała i czy coś bym w niej zmienił? Pomówmy sobie o wielkich stworach demolujących stolicę Japonii!


Czym są Potwory w Tokio: Mroczna Edycja?


Przede wszystkim musimy sobie powiedzieć o tym, z czym mamy do czynienia. Potwory w Tokio: Mroczna Edycja to imprezowa gra rodzinna dla od 2 do 6 graczy w wieku od 8 lat. Pojedyncza rozgrywka ma zajmować ok. 30 min i faktycznie w tym czasie przy 3-4 graczach zamyka się obijanie potwornych paszczy. Sama rozgrywka opiera się o rzucanie kośćmi i rozpatrywanie wyników.

Każdy gracz wybiera swojego potwora i dobiera planszetkę z wbudowanymi znacznikami życia oraz punktów. Do tego dochodzą tekturowe pionki na plastikowych standach przedstawiające poszczególne bestie. Na środek stołu trafia plansza Tokio i ryneczek z kart. W swoim ruchu gracz rzuca sześcioma kośćmi, które może następnie dwukrotnie przerzucić. Dopiero po wykonaniu maksymalnie 3 rzutów rozpatruje z nich wyniki. I tak serduszka pozwalają leczyć rany o ile jest się poza Tokio. Piorunki dają nam znaczniki energii będące walutą do zakupu kart. Łapki z pazurami zadają obrażenia wszystkim przeciwnikom znajdującym się w innej strefie niż aktywny gracz. Czyli potwór w Tokio zadaje obrażenia bestiom poza miastem, a te spoza miasta biją potwora w Tokio.

Ostatnie wyniki to już punkty: 1,2 i 3. W celu zdobycia danej ilości punktów trzeba wyrzucić daną cyfrę trzykrotnie, czyli np. 1+1+1 to jest 1 punkt. Każda kolejna pasująca cyfra to dodatkowy 1 pkt. Wyrzucając 1+1+1 lub 2+2+2 dodatkowo gracz może się poruszyć na torze pokręcenia. Ten element jest nowością względem podstawowych Potworów w Tokio. Na tym torze przy polach 3,6 i 10 czekają kafelki z bonusami do wykorzystania w grze. Gracz, który przekroczy dane pole może sobie wybrać bonus.

Po rozpatrzeniu wyników należy wejść do Tokio jeżeli pole w mieście jest puste. W mieście może się znajdować jeden potwór lub 2 gdy w grze znajduje się 5 lub 6 graczy. Z Tokio można wyjść tylko wtedy, gdy będąc w mieście otrzyma się obrażenia. Wchodząc do miasta otrzymuje się 1 pkt, a zaczynając turę będąc w mieście otrzymuje się 2 pkt. Na koniec swojej tury można zakupić karty za posiadaną energię. Tak się bawimy aż jeden gracz zdobędzie 20 punktów lub wszyscy oprócz jednego gracza odpadną, czyli stracą całe życie. No i tak wygląda cała rozgrywka w Potwory w Tokio: Mroczna Edycja. Jak widać nie ma tu nic skomplikowanego! 

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja


Potwory w Tokio: Mroczna Edycja – piękno w skali szarości


W tym segmencie nawet nie mam zamiaru udawać, że kręcę nosem na wykonanie gry. Potwory w Tokio: Mroczna Edycja po prostu mi się podobają wizualnie. Nieco kiczowate i kreskówkowe projekty potworów zestawione z paletą barw w czerni i szarości z przebijającymi detalami w krzykliwych kolorach robią robotę. Zarówno nasze tekturowe pionki, jak i ilustracje na kartach są fantastyczne. Wielkie wyrazy uznania za okładkę pudełka. Tam wspomniany stwór przypominający Godzillę zagląda spomiędzy dwóch zniszczonych wieżowców. Mamy tu ładujący się atomowy oddech i statek wbity w jeden z bloków. Graficzne cudo nie zanieczyszczone żadnym napisem! Na froncie pudełka nie znajdziemy tytułu gry, ani nazw wydawców. Po prostu piękny obraz!

Plansza gry wygląda świetnie, a kości wykonane z transparentnego, matowego tworzywa wyglądają jak produkt premium. Podobnie znaczniki energii cieszą oko. Można by się przyczepić do grubości kart, ale ich zadaniem jest tylko leżenie na stole, więc to że są cienkie w niczym nie przeszkadza. Dodam tylko, że plastikowy insert trzyma wszystko poza żetonami potworów, które mają efektownie wykonane miejsce, ale jeszcze ani razu po otwarciu pudełka nie znalazłem ich w tym miejscu. Tak, więc jeżeli chodzi o jakość wykonania i oprawę to Potwory w Tokio: Mroczna Edycja są cudne!

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja


Wrażenia z rozgrywki w Potwory w Tokio: Mroczna Edycja


Zacznijmy od tego, że to jest gra o turlaniu kośćmi, więc jeżeli losowość ci przeszkadza i doprowadza do obsesji to Potwory w Tokio: Mroczna Edycja nie są dla ciebie! Skoro mamy to ustalone to pogadajmy o wrażeniach, bo te są naprawdę pozytywne, choć kilka elementów bym zmienił w grze. O tym opowiem nieco później. Uwielbiam dynamikę rozgrywki w tej grze i tą asymetrię wynikającą z zadawania ciosów potworom spoza swojej strefy.

Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i kolejne rzuty zarówno własne, jak i rywali wywołują sporo emocji. Podczas zabawy bardzo czuć, że jest to gra imprezowa i nie ma tu miejsca na bardziej skomplikowane strategie. W zasadzie musimy jedynie reagować na to co da nam los i dobrze, ponieważ zbytnie kombinowanie zabiłoby tempo rozgrywki. Główne decyzje ograniczają się do tego, czy zaryzykujemy w rzutach aby uzyskać najbardziej potrzebne symbole i tego czy opuścić Tokio.

Podoba mi się to, że mamy dodatkowe elementy pod postacią kart z bonusowymi umiejętnościami, czy tor pokręcenia. Jednak mam wrażenie, że nie odgrywają one tak dużej roli w rozgrywce. Biorąc pod uwagę ilość zdobywanej zazwyczaj energii to i tak nie można sobie pozwolić na zakup wielu kart. Często też wypadają do obszaru wybierania karty o dużych wartościach, co ogranicza możliwości zakupowe. Muszę jednak zaznaczyć, że mieliśmy rozgrywki, w których karty wywróciły sytuację do góry nogami i wygenerowały sporo śmiechu. Podobnie tor pokręcenia jest, ale wydaje się być trochę z boku i zazwyczaj jego wykorzystanie wynika z przypadku niż celowego działania graczy. Dobrze, że te elementy są, ponieważ urozmaicają rozgrywkę, ale nie wywracają jej do góry nogami.

Dużą zaletą Potworów w Tokio: Mroczna Edycja jest prostota zasad. Jak widzieliście powyżej nie ma tu wiele reguł. W trakcie rozkładania gry można wyjaśnić praktycznie wszystko co jest potrzebne, aby cieszyć się rozgrywką. W efekcie do zabawy możemy zaprosić każdego i po chwili będzie walczył z innymi kaiju, jak równy z równym. Wiem coś o tym bo jeszcze ani razu nie wygrałem w tej grze. Wspomniałem wcześniej, że przy 5 i 6 graczach w Tokio mogą przebywać dwa potwory. Mam wrażenie, że taka rozgrywka jest znacznie przyjemniejsza i więcej się dzieje niż w sytuacji, w której tylko jeden stwór okupuje centrum miasta. Zwyczajnie dochodzi do większej wymiany ciosów, co podkręca atmosferę. Nie widzę też sensu grania w ten tytuł w dwie osoby. Trochę to przypomina prostą przepychankę na punkty i tyle. Ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne i naprawdę lubię Potwory w Tokio: Mroczna Edycja. Mam jednak jeden bardzo poważny problem z tą grą!


 

 

Co bym zmienił w grze Potwory w Tokio: Mroczna Edycja?


Potwory w Tokio: Mroczna Edycja są grą, w której podczas rozgrywki ktoś może stracić wszystkie punkty życia i odpaść. To generuje wiele emocji i wpisuje się w konwencję gry. Jednak nie lubię rozwiązań sprawiających, że ktoś odpada z zabawy i musi czekać aż inni skończą. O ile jeżeli taka sytuacja się przytrafi pod koniec, kiedy już wszyscy ledwo zipią lub mają blisko 20 punktów to nie jest to problem. O tyle mieliśmy sytuacje, w których jeden gracz odpadał dość wcześnie i się nudził.

W ramach kombinowania nad home rules wymyśliłem, aby gracz pozbawiony życia w swojej turze wykonywał rzut kośćmi. Symbole ataku zadają wtedy obrażenia wszystkim graczom. Takie rozwiązanie ma symbolizować armię dołączającą się do walki. Domowa zasada spisała się świetnie i gracze, którym się nie poszczęściło mieli zajęcie w trakcie dalszej rozgrywki, a do tego wbijanie obrażeń generowało też dużo śmiechu. Polecam sprawdzić i właśnie takiej zasady brakowało mi w grze. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o jakiś system angażujący graczy po ich odpadnięciu i zwiększający poziom trudności, aby szybciej doprowadzić do emocjonującego finału.

Wspomniałem też o małej roli kart w części rozgrywek. W tym miejscu zastanawiam się nad zwiększeniem ilości dostępnych kartoników w obszarze dobierania z 3 do 5. Owszem można zresetować rynek wydając dwa znaczniki energii, ale to powoduje wyzbycie się waluty. Nie sprawdzaliśmy jeszcze, jak zwiększenie rynku działa na rozgrywkę, ale wydaje mi się, że może prowadzić do bardziej dynamicznych i efektownych potyczek, w których karty będą miały większe znaczenie.

No i takie są Potwory w Tokio: Mroczna Edycja! To po prostu bardzo dobra gra imprezowa, która została fantastycznie wykonana i naprawdę cieszy oko. Rozgrywka jest dynamiczna, generuje sporo śmiechu i dzięki prostym zasadom można do niej zasiąść z każdym. Tak to jest gra losowa, ale ta losowość sprawia, że emocji w czasie zabawy jest naprawdę sporo. Szybkie partie zaś wywołują syndrom jeszcze jednej rozgrywki. W końcu każdy chce się odegrać. Jeżeli szukasz lekkiej gry do zabawy to Potwory w Tokio: Mroczna Edycja będą dobrym wyborem. Zresztą część widzów mojego kanału pisało mi, że podstawowe wydanie cechujące się bardziej kolorową oprawą graficzną jest również bardzo dobrą grą imprezową. Główną różnicą jest brak w nim toru pokręcenia, który jak pisałem nie jest rzeczą niezbędną.

Dziękuję wydawnictwu Portal Games za przekazanie mi gry Potwory w Tokio: Mroczna Edycja do recenzji. Opinia wyrażona w powyższym tekście jest moja i nikt nie miał na nią wpływu!

Najtaniej grę Potwory w Tokio: Mroczna Edycja znajdziesz na Ceneo.pl

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja możesz sprawdzić na Planszeo.pl


Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - kilka suchych faktów:

Polski wydawca: Portal Games

Liczba graczy: 2-6

Wiek: od 8 lat

Czas gry: ok. 30 min.

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja


Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja

Potwory w Tokio: Mroczna Edycja - recenzja