Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja

Na blogu pisałem już o karciankach z serii Escape Room i dziś spieszę z moimi wrażeniami z kolejnej odsłony. Mam nadzieję, że moja recenzja Escape Room: W Krainie Czarów pomoże Wam w podjęciu decyzji, czy tym razem warto podążać za białym królikiem!

Seria małych karcianek bazujących na pomysłach rodem z pokojów zagadek rozrosła się już do całkiem pokaźnych rozmiarów. Najnowsza odsłona zgodnie z nazwą zabiera nas do Krainy Czarów, której swoje szalone przygody przeżywała Alicja. Ponownie będziemy jej towarzyszyć w dobrze znanej historii. W przygodę zakrawającą o absurd wpisano zagadki, których rozwiązanie będzie wymagane do odniesienia ostatecznego zwycięstwa. Oczywiście w tym tekście nie będę sypał spoilerami. Zamiast tego wypowiem się o ogólnych wrażeniach z szalonej przygody!


Szaleństwo w Escape Room: W Krainie Czarów


Escape Room: W Krainie Czarów rozpoczyna się tak, jak pozostałe gry z serii. Oznacza to, że po rozpakowaniu pudełka znajdziemy w jego wnętrzu talię kart. Nie mamy żadnej książeczki zasad, a zamiast tego wykonujemy kolejne instrukcje zapisane na widocznych kartach. Rozgrywka od strony mechanicznej jest więc bardzo prosta. Jednak tutaj zabawa i łamigłówki zostały dostosowane do tematu. To zaś oznacza całkiem niezłą dozę szaleństwa.

Już na początku otrzymujemy próbne zagadki, które pokazują nam iż nie wszystko co zobaczymy może być takie, jak nam się wydaje. Na pewne rzeczy będziemy musieli patrzeć z innej perspektywy. Czasami konieczne będzie spojrzenie na coś z perspektywy lustrzanego odbicia. W tym pomoże małe lusterko znajdujące się w pudełku. W grze nie zabraknie zabawy tym co widzą nasze oczy, przełamywania czwartej ściany, czy nawet labiryntu korzystającego z mechaniki przewijania kart. Czy te wszystkie zabiegi nie sprawiły, że Escape Room: W Krainie Czarów wyrwał się z uścisków logiki i za bardzo odpłynął?

Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja


Moje wrażenia z Escape Room: W Krainie Czarów


Escape Room: W Krainie Czarów to w zasadzie talia kart i małe lusterko, więc nie ma za bardzo o czym się rozpisywać w kontekście komponentów. Może tylko warto wspomnieć o oprawie graficznej, która moim zdaniem jest bardzo ładna i dobrze oddaje świat przedstawiony. Natomiast przedstawienie postaci ludzkich może nie każdemu przypaść do gustu, ponieważ ich twarze są zawieszone gdzieś pomiędzy bajką i rzeczywistością. Dla mnie wyglądają trochę dziwnie i surowo, ale nie przeszkadzają. Może po prostu Alicja wygląda trochę zbyt jak manekin aniżeli postać z bajki i to mnie kłuje w oczy.

Co do samej rozgrywki to bawiłem się z tą grą najlepiej ze wszystkich Escape Roomów. Wspomniana doza szaleństwa i zabawa wymagająca czasami nieszablonowego podejścia do rozwiązywanej łamigłówki naprawdę mnie urzekły. No i właśnie, czy zagadki nie wyrywają się logice? Ku mojemu zaskoczeniu nie! Nawet w swoim szaleństwie łamigłówki są bardzo logiczne i niektóre dają bardzo dosłowne wskazówki. Nie chcę spoilować żadnych rozwiązań, więc tylko powiem, że czasami jak Wam się będzie wydawało, że coś brzmi tak prosto, że jest niemożliwe, to jest możliwe.

Przedstawiona historia, choć dobrze znana to naprawdę wciąga. Chyba najtrudniejszym fragmentem przygody był wspomniany labirynt, który wydaje mi się, że może w pewnych sytuacjach powodować frustrację. W Escape Room: W Krainie Czarów musimy uwinąć się w odpowiednim czasie, aby zobaczyć pozytywny finał gry. Mam nieodparte wrażenie, że labirynt dodano, ponieważ ogólnie zagadki były zbyt proste. Z drugiej strony kombinowanie nad każdą łamigłówka było niezwykle przyjemne. W EscapeRoom: Zamek Drakuli miałem poczucie, że kilka zagadek było nie do końca logicznych, a przynajmniej ich poziom był zbyt wyżyłowany. Tutaj ani przez chwilę nie poczułem, że gra ze mną postępuje nie fair.

Muszę też dodać, że ze względu na limit czasowy i przedstawioną historię Escape Room: W Krainie Czarów jest raczej zabawą dla 1-2 graczy. Ja tytuł przechodziłem z koleżanką i oboje uznaliśmy, że duet to maks. To zaś odwrotność Escape Room: Skok w Wenecji gdzie gracze kontrolowali członków ekipy dokonującej włamu i każdy posiadał jakąś unikatową wiedzę. 

Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja


Czy polecam Escape Room: W Krainie Czarów?


Nie grałem we wszystkie odsłony serii, ale Escape Room: W Krainie Czarów jest obecnie moją ulubioną. Naprawdę świetnie się bawiłem! Zagadki zostały bardzo dobrze przemyślane i mają w sobie zaskakująco dużo logiki. Wręcz nie ma możliwości, że coś pominiemy w celu ich rozwiązania, ponieważ wszystko mamy podane na tacy, ale musimy tylko umieć to dostrzec.

Wydaje mi się, że fani cyklu tych karcianek nie będą zawiedzeni. To kolejna solidna odsłona oferująca ok. godziny dobrej zabawy. Oczywiście, jak w przypadku poprzedniczek tak i tu mówimy o jednorazowej przygodzie. Warto więc rzucić okiem na Ceneo.pl, gdzieznajdziecie najtańsze oferty. Ja swój egzemplarz poślę dalej po znajomych i wiem, że będą się przy nim bawić dobrze!

Dziękuję wydawnictwu FoxGames za nadesłanie egzemplarza Escape Room: W Krainie Czarów do recenzji. Opinia przedstawiona w tekście bazuje na moich prywatnych przemyśleniach opartych na rozgrywce.


Escape Room: W Krainie Czarów - kilka suchych faktów:


Polski wydawca: FoxGames

Liczba graczy: 1-6

Wiek: od 12 lat

Czas gry: ok 60 min.

Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja

Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja

Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja

Escape Room: W Krainie Czarów - recenzja