Śladami Darwina - recenzja

Gra Śladami Darwina zadebiutowała na rynku w listopadzie 2023 roku i zaginęła gdzieś w zalewie przedświątecznych nowości. Dzięki uprzejmości sieci księgarni TaniaKsiazka.pl miałem okazję zapoznać się z tym tytułem i jedno jest pewne. Świat musi się o nim dowiedzieć! Dlaczego? O tym przekonacie się czytając moją recenzję gry Śladami Darwina.


Nie będę ukrywał, że Śladami Darwina jest grą, która naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Byłem bardzo ciekaw, dlaczego tytuł zaliczył tak cichy debiut i chyba już znam odpowiedź na to pytanie. Po prostu nieco wcześniej swoją premierę miała inna gra o człowieku, który sformułował definicję ewolucji. Tamten tytuł był większy, cięższy i skierowany do zaawansowanych graczy. A to oni zazwyczaj robią największy szum wokół premier. Tymczasem tutaj dostajemy grę familijną opakowaną w wiele klimatycznych smaczków i walorów edukacyjnych.

Śladami Darwina - recenzja

Czym jest gra Śladami Darwina?


Śladami Darwina jest rodzinną grą kafelkową dla od 2 do 5 graczy w wieku od 8 lat. Pojedyncza rozgrywka ma trwać ok. 30 min. i faktycznie dynamika jest tu jedną z zalet. Gracze wcielają się w młodych przyrodników biorących udział w wyprawie okrętu HMS Beagle. Ich zadaniem jest pomoc Charlesowi Darwinowi w ukończeniu książki „O powstaniu gatunków”. W trakcie rozgrywki gracze będą pobierać kafle z głównej planszy i układać je w swoich brulionach.

Zasady gry Śladami Darwina są bardzo proste. Na głównej planszy układa się kafle w siatkę 3x3, a pozostałe płytki umieszcza się obok planszy. W zależności od liczby graczy dobiera się różną liczbę kafelków. Zawsze jest ich tyle, aby każdy z graczy wyłożył na swoją planszę w czasie rozgrywki dokładnie 12 płytek. Na nich znajdują się zwierzęta przypasowane do kontynentów i kategorii oraz historyczne postaci, które mają oddzielne miejsce do wykładania na brulionach graczy.

W swoim ruchu aktywny gracz może skorzystać z akcji specjalnej, czyli wydać jednego przewodnika, o ile go posiada, aby przesunąć statek na planszy głównej lub zresetować rząd/kolumnę płytek, przy których stoi HMS Beagle. Następnie pobiera  jedną płytkę zwierzęcia lub postaci i umieszcza w swoim brulionie. Na planszy gracza znajduje się miejsce podzielone ze względu na kontynenty i kategorie zwierząt. Oznacza to, że nie możemy wykładać dowolnego kafla na losowe pole, ale muszą one do siebie pasować. Można nakładać kafle na siebie, ale ten zasłonięty nie będzie brał udziału w końcowej punktacji. Po wykonaniu ruchu gracz przesuwa okręt po torze wokół kafli na głównej planszy o tyle pól ile wynosi odległość statku od zabranego kafla. Oznacza to ruch od 1 do 3. Statek wyznacza rząd lub kolumnę, z której kolejny gracz będzie mógł pobrać płytki.

Rozgrywka kończy się kiedy wszyscy gracze wyłożą w swoich brulionach po 12 kafli. Wtedy następuje podliczanie punktów i wyłania się zwycięzcę. To bardzo ogólny opis zasad, ale powinien dać pogląd na to, jak prosta w swoich założeniach jest to gra. Zazwyczaj po opisie gry przechodzę do jej wykonania, ale tym razem chciałbym kwestie artystyczne zostawić na koniec. 

Śladami Darwina - recenzja

Wrażenia z rozgrywki w Śladami Darwina


Nie wiedziałem czego mam się spodziewać po grze Śladami Darwina zanim do mnie dotarła. Wiedziałem, że jest to tytuł kafelkowy, ale po tym jak zniknął w przestrzeni publicznej myślałem, że może to być gra mocno przekombinowana. Tymczasem już na etapie czytania instrukcji doznałem drugiego szoku (o pierwszym później). Gra wydała mi się zaskakująco prosta po przeczytaniu zasad.

Faktycznie cały fundament zabawy opiera się na wybraniu jednego z trzech dostępnych kafli i ułożeniu go w jak najbardziej optymalny sposób na swojej planszy. Tury graczy są błyskawiczne i nawet się nie obejrzycie, a będziecie przechodzić do punktowania. Zresztą sama konstrukcja plansz i przypasowanie kafli do gatunków i kontynentów po części niweluje ewentualny paraliż decyzyjny do minimum. No dobra, ale tak prosta gra nie byłaby angażująca i warta uwagi, a tu jest inaczej.

Śladami Darwina posiada kilka dróg do punktowania. Na kaflach znajdują się nie tylko punkty do zdobycia za kafelek, ale też różne symbole pozwalające nam na dobieranie żetonów kompasów, zbieranie zwojów, czy pozyskiwanie przewodników do modyfikowania planszy głównej. Kafle postaci mogą nam dać punkty, ale także dodatkowe zasoby. Punkty możemy zgarnąć za iloczyn zebranych kompasów i widocznych zwojów. Każdorazowe zapełnienie rzędu lub kolumny zwierząt na brulionie pozwala nam wydać książkę wartą 5 punktów. Decydując się na nakładanie na siebie żetonów zwierząt zmniejszymy ilość widocznych symboli, ale pozyskamy żetony teorii, a każdy z nich to jakiś cel dający punkty.

Gracze przy każdym doborze kafla stoją przed wyborem jaką drogą punktowania podążać. Nie można tu mówić o długofalowej taktyce, ale w każdej turze mamy do podjęcia strategiczną decyzję będącą odpowiedzią na zastaną sytuację. Śladami Darwina nie zmienia się w jakąś skomplikowaną strategię, ale w swojej prostocie zasad zdecydowanie nie jest grą prostacką.

Śladami Darwina równocześnie jest fantastyczną grą dla początkujących, czyli tzw. gateway'em, jak i fillerem dla bardziej zaawansowanych graczy. Nowicjusze będą mogli bardzo lekko wejść w rozgrywkę i zobaczą, jak wiele mają do zaoferowania współczesne planszówki. W przypadku doświadczonych graczy otrzymają oni szybką grę, która rozkręci szare komórki przed cięższą pozycją. Ten tytuł zawiedzie tylko bardzo zaawansowanych graczy, którzy już nie potrafią cieszyć się lżejszymi grami i dla nich po prostu Śladami Darwina będzie zbyt mało skomplikowaną grą.

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina – jakość jakiej bym sobie życzył od wszystkich gier


Wspomniałem wcześniej o pierwszym zaskoczeniu i właśnie teraz przejdźmy do niego, czyli wykonania gry. Już matowe wykończenie pudełka i ilustracje sprawiające wrażenie naturalnych dają do zrozumienia, że mamy do czynienia z grą o nauce. Śladami Darwina oferuje coś co uwielbiam, czyli jest nieedukacyjną grą edukacyjną. Co to oznacza? Nie mamy do czynienia z jakimś quizem i grą zarzucającą nas samymi faktami, ale w komponentach gry są ukryte liczne informacje, które pozwalają wzbogacić naszą wiedzę.

Zacznijmy jednak od instrukcji, w której znalazły się dwie strony poświęcone opisowi Charlesa Darwina, jego prac naukowych i podróży okrętem HMS Beagle. Na dzień dobry otrzymujemy fantastyczne wprowadzenie w historię człowieka, który nakreślił teorię ewolucji. Kafle gry mają na sobie informacje odnośnie nazw zwierząt, kontynentów ich występowania i wymiarów. Planszę główną możemy obrócić i znajdziemy na niej mapę świata z zaznaczoną całą trasą wyprawy HMS Beagle. Większość gier po drugiej stronie planszy ma NIC.

Plansze graczy nie są zwykłymi tekturkami, ale przyjmują formę okładek notesów. Każdy jest dedykowany innemu kontynentowi i zawiera nie tylko szatę graficzną tworzącą złudzenie notatnika, ale ma na sobie szkice zwierząt z danego kontynentu. Szkice te pojawiają się także w takich miejscach, jak wieko pudełka. To wszystko tworzy niesamowity klimat wyprawy naukowej. Zresztą wszystkie ilustracje sprawiają wrażenie rysunków, które faktycznie mogły powstać podczas tej wyprawy. Nie mamy tu do czynienia z żadnym przesłodzeniem, czy oddaniem zwierzątek na siłę w uroczy sposób.

Dodam jeszcze do tego, że jakościowo każdy jeden komponent jest fantastycznie wykonany. Tutaj nie ma się do czego doczepić. Nawet na żetony nie otrzymujemy zwykłego worka strunowego, ale wysokiej jakości woreczek z nadrukiem nawiązującym do pracy Darwina. Żetony kompasów to małe kompasy, żetony teorii mają postać zakładek do naszych brulionów, a żetony przewodników wyglądają niczym stare zdjęcia, które umieszczało się w naszyjnikach. W końcu dostajemy drewniany pionek HMS Beagle, którym poruszamy po planszy. Warto jeszcze wspomnieć, że praktycznie każdą zasadę z gry mamy oznaczoną na planszy odpowiednimi symbolami.

Patrząc na Śladami Darwina mam przed oczyma grę kompletną. Taką, do której nie można się doczepić pod żadnym względem. Wszystko zostało wykonane perfekcyjnie i z tą świadomością podsumujmy sobie całość.

Śladami Darwina - recenzja

Podsumowanie gry Śladami Darwina


Śladami Darwina jest grą fantastyczną w każdym calu. Mamy do czynienia z prostym, ale nie prostackim tytułem, który w moim rankingu gier dla nowicjuszy wskoczył do TOP3. To także bardzo dobra gra familijna dla osób, które grają rzadko i nie chcą sięgać po rozbudowane tytuły na dłużej niż godzinę grania. W końcu poziom kombinowania w tej grze sprawia, że może się spisać bardzo dobrze w roli fillera dla średnio-zaawansowanych graczy.

Absolutnie uwielbiam to, jak została wykonana ta gra. Każdy element cieszy oko, a szata graficzna oddaje klimat XIX-wiecznej podróży naukowej. No i w końcu te wszystkie smaczki dotyczące zwierząt i wyprawy Darwina są absolutnie świetne. Jedynie nie mogę się pogodzić z faktem, że w wydaniu oryginalnym ukazał się dodatkowy zeszyt z opisem gatunków zwierząt i szczegółami prac naukowych Darwina. U nas streszczono historię w instrukcji i pominięto część o gatunkach. Szkoda! Choć i tak to co dostaliśmy to jakość, jaką chciałbym oglądać w innych grach. Jeśli tytuł wam się spodobał i ogólnie chcecie sięgnąć po inne ciekawe gry rodzinne to koniecznie sprawdźcie gry planszowe na TaniaKsiazka.pl.

Dziękuję księgarni TaniaKsiazka.pl za przesłanie gry Śladami Darwina do recenzji. Opinia wyrażona w tekście jest moja i nikt nie miał na nią wpływu.

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja

Śladami Darwina - recenzja