Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie - nowa gra czy jednak dodatek? Recenzja planszówki
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie została wydana na naszym rynku jako samodzielna gra planszowa, którą można połączyć z pierwszą podstawową odsłoną. Nie będę ukrywał, że bardzo lubię poprzedniczkę i posiadam do niej wszystkie dodatki, które dają wiele zabawy przy łączeniu modułów. Czy warto sięgnąć po nowość? Tego dowiecie się z mojej recenzji.
Nie będę szczegółowo opisywał zasad rozgrywki. Te możecie poznać m.in. z lektury recenzji podstawowej Wyprawy do El Dorado. W swoim fundamencie nowa odsłona praktycznie się nie zmieniła. Ba, moim zdaniem mimo wszystko mamy do czynienia z samodzielnym dodatkiem, a nie samodzielną grą z możliwością połączenia z poprzedniczką. Postaram się poniżej powiedzieć dlaczego tak uważam i czy warto sięgnąć po Wyprawę do El Dorado: Złote Świątynie.
Co nowego w Wyprawie do El Dorado: Złote Świątynie?
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie jest swoistą kontynuacją poprzedniczki. Gracze ponownie wcielają się w podróżników i odkrywców, którzy pierwotnie próbowali dotrzeć do złotego miasta i teraz im się to udało. W ramach rozgrywki gracze będą eksplorować kompleks świątynny. Wyścig z punktu A do B zmienił się w wyścig po bardziej otwartej lokacji stworzonej z czterech płytek terenu. W kompleksie znajdują się trzy świątynie z diamentami i gracze muszą dotrzeć do każdej, zgarnąć po jednym diamencie w każdym kolorze i wrócić do punktu wyjścia.
Podczas poruszania się po lokacjach natrafimy na pola nowego rodzaju, jakim są pochodnie. Co za tym idzie w talii kart znajda się postaci i narzędzia z odpowiednimi symbolami. Ponownie mamy do czynienia z mechaniką budowania talii, za pomocą której poruszamy swoje pionki. Wszystkie karty są nowe poza kilkoma startowymi, co wynika właśnie z potrzeby wprowadzenia nowych symboli. Na planszy znajdziemy pola strażników, gdzie są umieszczone losowo żetony dające dostęp do pewnych dodatkowych akcji.
Wśród nowinek należy też wymienić monety Eldo, które służą do płacenia za ruch na pola ze złotem lub do zakupów kart. Wiąże się z nimi mindodatek Eldo z żetonami, które nakłada się na pola terenu tworząc pola dające nam takie monety. Mamy też w Wyprawie do El Dorado: Złote Świątynie minidodatek z palisadami. Żetony z przeszkodami umieszczamy przed rozgrywką na płytkach terenu. Można przez nie przechodzić w jednym kierunku, ale w drugim stanowią przeszkodę nie do pokonania. To w gruncie rzeczy większość nowości i jeśli mieliście kontakt z podstawową odsłoną to tutaj mamy ponownie do czynienia z takim samym, bardzo dobrze wykonanym produktem. Jest ładnie, kolorowo i solidnie. A jak się to wszystko spisuje w rozgrywce?
Wrażenia z rozgrywki w Wyprawę do El Dorado: Złote Świątynie
Na pierwszy rzut oka nowe symbole terenu mogą się wydawać dużą zmianą, ale tak naprawdę nie zmieniają nic. Po prostu budując swoją talię zwracamy uwagę na jeden symbol więcej, który w zasadzie dominuje na planszy. Pochodni jest najwięcej, co pozwala wyróżnić fragmenty nowej gry od poprzedniczki. Dla mnie największą zmianą jest tak naprawdę koncept umieszczenia na planszy trzech różnych świątyń, wymóg zebrania z nich skarbów i powrotu do wyjścia. To właśnie przekłada się na inny charakter rozgrywki.
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie nadal jest wyścigiem, ale poczucie szalonego liniowego biegu do celu zostaje zatarte przez znacznie bardziej strategiczny charakter. Gracze podejmują decyzję gdzie iść najpierw, jak budować talię, aby sprawdzała się w każdej odnodze. Ba, tutaj można swoją strategię z powodzeniem zmienić w trakcie rozgrywki i wywinąć fikoła, który zwiększy szansę na zwycięstwo, ponieważ np. zobaczymy, że rywale się skumulowali w jakimś przejściu, więc w tym momencie możemy uciec w inną stronę i bez przeszkód zdobyć diament ze świątyni, w której nikt nie będzie nam przeszkadzał.
Miałem obawy przed tym rozbieganiem się graczy po planszy. Jedną z zalet pierwszej części jest możliwość blokowania rywali, co nam daje pewną dozę interakcji. Bałem się, że tu ten aspekt gdzieś uleci. Tymczasem spotykani strażnicy i akcje na ich żetonach, czy płytki blokad często uruchamiają efekt z korzyścią dla rywali. Mamy więc nierzadko dylemat, czy przejść obok strażnika, który już wiemy, że pozwoli oczyścić talię rywalom lub da im dobranie kart, czy może podróżować na około. Nie zachodzi tu bezpośrednia interakcja pionków, ale za to mamy poczucie, że wpływamy na rozgrywkę wszystkich graczy, a oni na naszą. To działa absolutnie świetnie. Właśnie te elementy strategiczne mogą dla wielu graczy działać bardzo na plus i sprawiać, że Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie jest znacznie lepsza od poprzedniczki. Tak jest choćby z moją żoną, która nową odsłonę polubiła bardziej. Niemniej nadal nie udało się rozwiązać problemu tej serii, czyli gracz, któremu budowanie talii pójdzie najgorzej w pewnym momencie znajdzie się w sytuacji, w której będzie wiedział, że już nie wygra. Po prostu na pewnym etapie wiadomo kto przy stole nie ma już szans na zwycięstwo. Ja taką sytuację traktuję, jako okazję do przeszkadzania innym tak dla zabawy. W takim razie, czy Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie jest dobrą grą podstawową?
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie to samodzielny dodatek!
Chciałbym żeby to wybrzmiało. Bawiłem się przy Wyprawie do El Dorado: Złote Świątynie bardzo dobrze i jeśli kupicie tę grę jako pierwszą to też powinniście dobrze przy niej spędzić czas. Nie licząc wspomnianego problemu z wczesnym poczuciem przegranej przez najsłabszego gracza jest to naprawdę dobra planszówka. Oczywiście jeśli nie lubicie planszówek wyścigowych i nie spodobała wam się poprzednia część to tu raczej też nie poczujecie nagle wielkiej mięty. Niemniej jeśli ktoś by mnie spytał, czy wybrać tę grę, czy też poprzedniczkę to wskazałbym tę wcześniejszą. Dlaczego?
Wychowałem się na grach wideo w czasach kiedy powstawały tzw. samodzielne dodatki. Były to rozszerzenia bazujące na podstawowej grze, jej mechanikach, ale były mniejsze, dodawały jakieś drobne rzeczy od siebie i nie potrzebowały gry podstawowej do działania. Tutaj cały czas mam poczucie, że gram właśnie w taki samodzielny dodatek. Dlaczego? Przede wszystkim mamy w pudełku mniej komponentów, a co za tym idzie modułowość i regrywalność są niższe. Nadal duże w porównaniu do wielu innych planszówek, ale jednak podstawka jest pod tym względem wybitna. Niby możemy wykorzystać dodatki wydane wcześniej, ale przez mniejszą planszę i liczbę komponentów nie wszystkie moduły mają sens. Ba, jeden w zasadzie działa na identycznej mechanice co główny wątek zbierania diamentów w Złotych Świątyniach.
W końcu możemy połączyć Wyprawę do El Dorado: Złote Świątynie z poprzedniczką, aby stworzyć wariant Wielkiej Wyprawy. Z tym, że sam autor radzi, aby nie wykorzystywać wszystkich komponentów i ograniczyć wielkość mapy, ponieważ w grze zwyczajnie zakradnie się nuda przez zbytnie jej rozwleczenie. Mam więc poczucie, że dostałem po prostu kilka nowych płytek i kart, które są modułem do tworzenia tras w systemie Wyprawy do El Dorado. To są powody, dla których mam poczucie obcowania z dodatkiem. Zresztą z tego co się orientuję to gra za granicą wyszła jako dodatek właśnie.
Podsumowanie Wyprawy do El Dorado: Złote Świątynie
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie jest grą bardziej strategiczną od swojej poprzedniczki, z którą można ją połączyć. To nadal dynamiczny wyścig i bardzo dobrze zrealizowany deck building. Wielu osobom podążanie w rożnych kierunkach i mniej liniowa struktura mogą się podobać bardziej niż rozgrywka w podstawowej grze. Szkoda, że mimo zmiany ułożenia planszy i celów nadal mogą się przytrafić rozgrywki, w których ktoś będzie dość wcześnie wiedział, że nie ma szans na zwycięstwo. Mimo to bawiłem się dobrze.
Niemniej w moim odczuciu mamy do czynienia z nieco większym niż wcześniej dodatkiem. Co prawda samodzielnym, ale jednak dodatkiem. Szczęśliwie jeśli sięgniecie po Wyprawę do El Dorado: Złote Świątynie najpierw to i tak dostaniecie sporo miłych chwil przy stole. Ja osobiście raczej polecam rozpoczęcie zabawy z serią od cenionej podstawki. Jeśli gra wzbudziła wasze zainteresowanie to najtaniej Wyprawę do El Dorado: Złote Świątynie znajdziecie na Ceneo. Sprawdzając link wspieracie pracę mojego bloga.
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za nadesłanie gry Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie do ogrania i podzielenia się moimi wrażeniami.
Wyprawa do El Dorado: Złote Świątynie - kilka suchych faktów:
Polski wydawca: Nasza Księgarnia
Autorzy: Reiner Knizia
Ilustracje: Vincent Dutrait
Liczba graczy: 2-4
Wiek: od 10 lat.
Czas gry: ok. 60 min.