Bomb Busters - arcydzieło czy niewypał? Recenzja gry imprezowej
Czy jest sens recenzować gry planszowe, które zgarniają najważniejsze nagrody? Moim zdaniem tak, bo nie ma rzeczy idealnych, a często te najważniejsze nagrody trafiają do planszówek skrojonych pod każdego. Co nierzadko oznacza, że są one lekko nijakie. Zapraszam na recenzję Bomb Busters, czyli imprezowej gry kooperacyjnej. Czy jest nijaka?
Bomb Busters | 2-5 graczy | 10+ | ok. 30 min. | autor: Hisashi Hayashi | Ilustracje: Dom2D | wyd. Nasza Księgarnia
Bomb Busters pojawiło się w sferze moich zainteresowań głównie przez pudełko. Antropomorficzne zwierzaki w ciekawym stylu graficznym, z nutką humoru i stylem nawiązującym do popkultury lat 90-tych. Od razu na myśl mi przyszedł swoisty miks Pogromców Duchów z Nagą bronią. Tak, ja jestem dziwny. Niemniej na papierze już ta gra nie do końca trafia w moje gusta. Planszówka imprezowa, gdzie gry imprezowe nie należą do moich ulubionych i do tego kooperacyjna. A ja wolę rywalizację. Czy to mogło się udać? Tego dowiecie się z tej recenzji Bomb Busters.
Zasady gry w Bomb Busters, czyli jak rozbrajać bomby?
Bomb Busters jak przystało na grę imprezową posiada nieskomplikowane zasady. Gracze w zależności od liczby biorących udział w zabawie mają przed sobą jedną lub dwie podstawki na kafle kabli. Podczas przygotowania losują mniej więcej po równo przewodów z puli zgodnej ze wskazówkami z karty rozgrywanej misji. Następnie umieszczają je w podstawkach od wartości malejącej do rosnącej. Wśród nich znajdują się kable niebieskie, żółte i czerwone.
W swoim ruchu gracz może wykonać jedną z trzech akcji:
-Ryzykowne cięcie – wskazuje przewód u innego sapera i próbuje odgadnąć jego wartość. Ważne, aby w swojej podstawce mieć wartość, o którą się pyta. Jeśli trafił to oba przewody są wyciągane z podstawek i mamy jeden przewód przecięty.
-Pewne cięcie – wyłożenie ze swoich podstawek dwóch lub czterech przewodów jeśli mamy pewność, że nikt już nie ma kabli o tych wartościach u siebie. W grze występują przewody niebieskie o wartościach od 1 do 12, a każda wartość występuje 4 razy.
-Cięcie czerwonych kabli – jeśli na podstawce pozostały tylko czerwone kable to gracz dokonuje ich cięcia i wykłada je odkryte przed siebie.
Błędne odgadnięcie wartości przewodu lub trafienie na żółty kabel powoduje przesunięcie się wskaźnika prowadzącego do wybuchu. Przecięcie czerwonego kabla nim to jest możliwe od razu powoduje eksplozję i przegraną. Gracze wygrywają w momencie, gdy opróżnią wszystkie podstawki. Jak widać rozgrywka pod kątem zasad nie powinna przysporzyć problemów. Chociaż powyższy opis odnosi się do zasad podstawowych, a Bomb Busters ma do zaoferowania znacznie więcej.
Bomb Busters to planszowa piaskownica!
Bomb Busters oferuje 66 misji, chociaż nie mamy tu do czynienia z żadną grą legacy. Po prostu zaczynamy zabawę z 8 misjami podstawowymi, które nauczą was grać, a potem zaczyna się jazda. Kolejne etapy rozgrywki rozłożono na pięć pudełek i każde wprowadza jakieś rozwinięcie zasad. Dostajemy nowe komponenty, reguły, a nawet system osiągnięć. I nie chcę wam zdradzać niespodzianek, dlatego powiem, że w tej grze pojawiają się nawet roboty! To tyle ze spojlerów.
Najważniejsze jednak, że wszystkie nowe komponenty jakie znajdziecie i misje możecie potraktować nieobowiązkowo. Jeśli jakieś zadanie wam nie podejdzie to zrezygnujcie. Bomb Busters przypomina piaskownicę, w której otrzymujemy trzon rozgrywki i zestaw zabawek do rozbudowy. Podstawowe misje będą świetne do zabawy z osobami, które nie mają żadnego doświadczenia w planszówkach. W zasadzie to taki tryb na luźną imprezę. Z drugiej strony kolejne elementy rozgrywki sprawiają, że dedukcja potrafi wyjść na wyższy poziom. Całość zaś wpływa na fantastyczną regrywalność gry. No, ale co nam z regrywalności i zabawek, jeśli gra nie cieszy. A jak to jest z Bomb Busters?
Cóż mogę powiedzieć. Ta gra jest fantastyczna i diabelnie grywalna. Uwielbiam planszówki, w których zasady nie przeszkadzają w zabawie, czyli są tylko pretekstem do myślenia. W Bomb Busters dedukcję zrealizowano wyśmienicie. Gracze muszą nie tylko dedukować jakie przewody są u innych saperów, ale też odsłaniać swoje i pytać o inne w taki sposób, aby ułatwiać zadanie drużynie. Twórcy udało się bardzo sprawnie zbalansować imprezową lekkość i naprawdę angażujące główkowanie. Tutaj można było bardzo łatwo pójść w jedną ze stron i zepsuć grę, ale wyszło wyśmienicie.
Jakby tego było mało w Bomb Busters mamy karty narzędzi w liczbie odpowiadającej liczbie grających. Na tych kartach znajdują się wartości i użycie narzędzia jest możliwe dopiero po przecięciu kabla o tej wartości. To kolejny bardzo ciekawy aspekt strategiczny. Dużą zaletą jest brak szczegółowo nakreślonych ograniczeń komunikacji. Po prostu nie możemy sobie zdradzać pozycji i wartości przewodów. Resztę komunikacji możemy dopasować w dowolny sposób pod ekipę przy planszy. Dawno nie miałem przyjemności z tak elastyczną i przyjemną w odbiorze grą. Do tego Bomb Busters generuje sporo emocji przy odkrywaniu kolejnych przewodów i wywołuje syndrom kolejnej partii.
Co ciekawe słyszałem głosy, że nie zaleca się Bomb Busters dla dwóch graczy. Szczerze moim zdaniem gra działa w parze naprawdę dobrze i nabiera nieco więcej strategicznego wymiaru. Teoretycznie wiemy od razu, jakie przewody ma drugi saper, bo my ich nie mamy. Mimo to dedukowanie jest nadal przyjemne i stanowi ciekawą łamigłówkę logiczną. Niemniej faktycznie moim zdaniem w większym gronie gra dostarcza więcej emocji i odsłania ten swój imprezowy charakter. No dobra, ale było dużo ochów i achów, a to nie tak, że nie mamy tu wad.
Bomb Busters mogło być lepsze!
Pora sobie powiedzieć o problemach tej gry, które leżą w sferze wykonania. Głównymi elementami gry są podstawki i kafle przewodów. Niestety podstawki są wykonane z cienkiego plastiku i mam wrażenie, że od patrzenia się wykrzywiają. Naprawdę można było zadbać o grubsze tworzywo o lepszej jakości, albo wykorzystać drewniane podstawki. Strasznie to bije po oczach w obliczu całej szaty graficznej cieszącej oko.
Drugim problemem są kafle przewodów. Wykonano je z grubej i solidnej tektury. Nie można by się do tego przyczepić gdyby nie fakt, że co rozgrywkę mieszamy je na stole, więc z czasem zaczną się ścierać. A to doprowadzi do sytuacji, że w końcu nauczymy się, jak są zdarte konkretne przewody. Chyba nie muszę mówić o konsekwencjach takiego stanu w grze dedukcyjnej! Naprawdę chciałoby się, aby te przewody były akrylowe. Jasne to podniosłoby cenę, ale jak zobaczycie klikając w baner powyżej ta już teraz jest całkiem niezła. Myślę, że Bomb Busters byłoby warte wydania tych kilkudziesięciu złotych więcej za jakość, pozwalającą przetrwać lata. Bo naprawdę ta gra jak już wejdzie na stół to ma cechy, które sprawią, że prędko z niego nie zejdzie. U mnie wskoczyła zdecydowanie do topki gier imprezowych i kooperacyjnych.
Trochę też ponarzekam na planszę narzędzi, gdzie zaznaczamy domniemane pozycje przewodów żółtych i czerwonych. Znaczniki są trochę za małe i w toku rozgrywki po prostu o nich zapominamy. Przynajmniej u nas był to problem, ale nie każdy może być takim nieogarem, więc to bardzo subiektywne spostrzeżenie.
Bomb Busters zasłużyło na nagrody
Bomb Busters jest niezwykle uniwersalną grą, która bardzo dobrze wykorzystuje mechanizmy dedukcyjne. Gracze otrzymują odpowiednio zbalansowaną rozgrywkę między angażującą kooperacją, a imprezowym polotem. W pudełku znajdziemy planszową piaskownicę, w której sami możemy kreować rozgrywkę. Do zabawy siądziemy zarówno z planszowymi żółtodziobami, jak i wyjadaczami, którzy mogą sprawdzić, czy wszystkie zwoje w mózgu idą na 100%. Po prostu ja i moi współgracze bawiliśmy się przy Bomb Busters wyśmienicie. Tym bardziej żałuję, że w kwestii wykonania mamy pewne braki.
O ile nie potrzebuję wizualnych fajerwerków w grach, choć je lubię, to w przypadku Bomb Busters naprawdę chciałbym dostać wykonanie premium. To gra, która może być katowana tygodniami jako filer, gra imprezowa lub główne mięsko z osobami lubiącymi dedukcję. Byłoby miło, gdyby tak ważne podstawki były z solidnego tworzywa, a kafle przewodów miały gwarancję odporności na otarcia. Zabrakło niewiele żeby tej grze dać odznakę jakości, jak w przypadku Śladami Darwina. Może kiedyś powstanie wypasiony dodruk... kto wie. Tak czy inaczej zachęcam do sprawdzenia Bomb Busters chociażby na jakimś konwencie albo w lokalu z planszówkami. Prawdopodobnie nie pożałujecie!
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za nadesłanie egzemplarza Bomb Busters do recenzji.