Jak zgromadzić ekipę do grania w planszówki, czyli historia Pana Królika.
Niektóre gry planszowe posiadają tryb
dla pojedynczego gracza. Jednak bądźmy szczerzy, zabawa z
planszówkami zaczyna się dopiero w towarzystwie. Jak zapewnić
sobie kompanów do grania? W moim przypadku kluczem do sukcesu okazał
się pewien królik.
Gdzie znaleźć kompanów do gier planszowych?
Zaczynasz przygodę z planszówkami i
nie wiesz z kim grać? W sieci można znaleźć liczne grupy
poświęcone grom gdzie znajdziesz kompanów. W niektórych miastach
znajdą się też lokale pozwalające na zagranie z innymi ludźmi.
Ja jednak polecam zacząć od najbliższych.
Warto rozeznać zainteresowania rodziny
i najbliższych znajomych przedstawiając im różne gry. Ważne aby
nie zmuszać do grania, ani nie wyciągać tytułów, które
ewidentnie komuś nie przypadły do gustu. Po kilku eksperymentach na
rodzinie udało mi się wyodrębnić grupy lubiące konkretną formę
rozgrywki. Najcięższy orzech do zgryzienia miałem z rodzicami,
którym koncepcja grania się spodobała, ale już poszczególne gry
często spotykały się z grymasami. Dziś wiem, że chcąc zagrać w
rodzinnym domu muszę mieć przy sobie "Carcassonne"
bądź "Wsiąść do Pociągu: Europa". W innym
wypadku mogę liczyć najwyżej na serię kiepskich wymówek.
Trofeum przechodnie, czyli historia pewnego królika.
Pora przejść do historii pewnego
futrzaka, który stał się obiektem pożądania. Pewnego razu
podczas planszówkowego wieczoru u Ani i Marka, odniosłem przyjemną
serię zwycięstw. Wtedy też szwagierka doszła do wniosku, że taka
seria wygranych zasługuje na trofeum i otrzymałem pluszowego
królika. Ta sytuacja zrodziła pomysł, aby pluszak stał się
przechodnim trofeum dla osoby bądź pary, która zdominuje dany
wieczór.
"Pan Królik" w roli trofeum
spodobał się także kolejnej parze. Gosia i Tomek dołączyli do
starć o nietypową nagrodę. I tym sposobem wspomniana czwórka oraz
ja z żoną regularnie siadamy do stołu walcząc o pluszaka. Batalia
ciągnie się miesiącami, a cała szóstka coraz bardziej wciąga
się w gry.
Jak widać warto podczas spotkania w
większym gronie zaoferować jakąś nagrodę. Taka przynęta może
na dobre wciągnąć do rywalizacji i w efekcie ugruntować paczkę
planszówkowych pasjonatów.
W przypadku naszej paczki walczącej o
"Pana Królika" miałem jeszcze jedno szczęście.
Członkowie ekipy chętnie sięgają po różne tytuły i gatunki.
Przynajmniej na razie nie zaliczyliśmy większych zgrzytów w tym
temacie i mam nadzieję, że ten stan rzeczy będzie trwał. Trofeum
ma tylko jeden minus. Siadając w pełnym gronie możemy zapomnieć o
grach kooperacyjnych, bo przecież grając w jednej drużynie nikt
nie zgarnie futrzaka.