Czy Gejsze 2: Herbaciarnie są lepsze od pierwowzoru? Recenzja małej gry strategicznej
Gejsze 2: Herbaciarnie są kontynuacją niezwykłej planszówki dla 2 graczy. Chociaż fabularnie można mówić o prequelu, ponieważ tym razem nie tylko walczymy o przychylność tytułowych pań, ale także pomagamy im w zdobyciu doświadczenia. Zapraszam na moją recenzję!
Na wstępie muszę powiedzieć, że bardzo lubię grę Gejsze i czekałem na premierę drugiej części. Tym bardziej, że także Tajne Agentki przypadły mi do gustu, choć zostały wydane pod skrzydłami innego wydawcy i formalnie w Polsce te gry nie są serią, choć globalnie są. Mniejsza o to. Czy najnowsza odsłona serwuje równie angażującą rozgrywkę i ma w sobie coś, co wyróżnia ją spośród innych tytułów dwuosobowych? Tego dowiecie się z mojej recenzji gry Gejsze 2: Herbaciarnie.
Co nowego w grze Gejsze 2: Herbaciarnie?
Na pierwszy rzut oka w kontynuacji Gejsz robimy to samo. Ponownie dwóch graczy konkuruje o względy tytułowych bohaterek, a robią to poprzez wykonywanie 4 akcji umożliwiających zagrywanie prezentów. Znów dostajemy 4 żetony przedstawiające różne akcje i w trakcie rundy możemy skorzystać z każdego tylko raz. Rozgrywka może trwać maksymalnie dwie rundy, a już w pierwszej gracz, który zdobędzie przychylność 4 z 5 gejsz może wygrać.
Główną nowością, jaka rzuca się w oczy są tytułowe herbaciarnie, których karty układamy w okrąg. Następnie umieszczamy na nich pionki gejsz poruszane w trakcie rozgrywki. No właśnie, przedmioty mają teraz różne wartości (od 1 do 4 w każdym kolorze), a nie cyfrę oznaczającą ilość przedmiotów w danym kolorze. Zagrywając kartę na gejszę nie tylko zwiększamy wartość po swojej stronie, ale także o daną wartość przesuwamy daną panią po okręgu herbaciarni. Kiedy gejsza wróci do swojej herbaciarni to pobiera się na jej płytkę żeton lampionów. Te podnoszą wartość punktową gejsz. Jeżeli gra przeciągnie się na dwie rundy to zwycięzcą zostanie gracz, który zdobędzie więcej punktów z gejsz i dodatkowych żetonów jeżeli takowe będą w grze.
Opisałem rozgrywkę bardzo ogólnie, ponieważ chciałbym pewne elementy bliżej omówić we wrażeniach. Chociaż gra na pierwszy rzut oka wygląda bardzo podobnie, to okazuje się znacznie bardziej mózgożerna.
Wrażenia z rozgrywki w Gejsze 2: Herbaciarnie
W kwestii fundamentu rozgrywki to Gejsze 2: Herbaciarnie nadal robią fenomenalną robotę. Oparcie rozgrywki o cztery akcje wymaga od graczy bardzo dużego wysiłku intelektualnego. W trakcie swojego ruchu można zagrać kartę na gejsze, odłożyć dwie karty na koniec rundy, z czego jedna trafi do gejszy, a druga zostanie usunięta oraz wyłożyć przed siebie trzy karty lub dwie pary, z czego rywal najpierw musi wybrać z tych propozycji kartoniki dla siebie. Taka mechanika sprawia, że musimy ciągle analizować jakie karty są w grze, próbować przewidzieć co rywal może mieć na ręce i czego będzie potrzebował. Ważne jest odpowiednie planowanie kart, które dajemy do wyboru. Musimy je tak ułożyć i zagrać, aby zminimalizować własne straty i zmaksymalizować zysk. To wypada absolutnie fenomenalnie, ale jeżeli pierwsza część wam nie podeszła to druga będzie jeszcze większym koszmarem.
Teraz nie tylko musimy uważać na rzeczy, o których wspomniałem powyżej. Zagrywając prezenty poruszamy gejszami po herbaciarniach. Musimy cały czas obserwować sytuację na torze i analizować, czy ruch daną gejszą się opłaca i czy po oddaniu jakiejś karty rywal nie zgarnie lepszych żetonów. Lampiony o różnych wartościach punktowych układamy w dwóch rzędach losowo. Kiedy gejsza pierwszy raz wróci do swojej herbaciarni to pobiera pierwszy wolny żeton z lewej strony górnego rzędu, a za drugim razem z dolnego. Żetonu nie wybieramy, ale możemy manipulować prezentami tak, aby w odpowiednim momencie gejsza trafiła do swojej lokacji. W tym momencie mamy raz tyle decyzji do podjęcia i rzeczy do monitorowania.
Jakby tego było mało to grę można rozwinąć o dodatki znajdujące się w pudełku. Żetony gości znajdują się przy herbaciarniach. Na kartach przedmiotów znajdują się symbole gości wskazujące ile takich żetonów możemy pobrać po zagraniu tej karty. Goście mają kolory odpowiadające gejszom i na koniec dają punkty za zestawy. Możemy zapunktować za zestawy takich samych kolorów lub różnych kolorów. Im więcej gości w danym zestawie tym więcej punktów. To kolejna rzecz, na którą należy zwracać uwagę podczas rozgrywki. Kolejnym dodatkiem są żetony kontrpropozycji, którymi w trakcie rozgrywki możemy podmienić propozycje gracza zagrywającego swoje akcje. Jeżeli liczyliście, że ktoś przemnoży poziom móżdżenia razy dwa albo trzy względem pierwszej odsłony to Gejsze 2: Herbaciarnie właśnie takie są!
W kwestii mechaniki rozgrywki Gejsze 2: Herbaciarnie po prostu mi się podobają. Robią to czego oczekiwałem. Jednak wymagają bardzo dużego zaangażowania. To gra, której trzeba się całkowicie oddać, a do tego za rywala trzeba mieć równie zaangażowaną osobę. W przeciwnym razie tytuł nie tylko nie działa, ale wręcz nudzi i okazuje się niesprawiedliwy. Gracze próbujący traktować tę pozycję jako sielankowa grę będą narzekać na to, że rywal nie wiadomo czemu trafił lepsze żetony, czy że wykładanie kart to taki bezsensowny pasjans. Zdecydowanie to nie jest gra na relaks po ciężkim dniu pracy. Tutaj dostajemy naprawdę wymagające wyzwanie!
Co mi nie pasuje w grze Gejsze 2: Herbaciarnie?
Napisałem, że Gejsze 2: Herbaciarnie podobają mi się pod kątem mechaniki rozgrywki. Mam jednak z nimi kilka problemów z zakresu designu i wykonania. Po pierwsze gra strasznie urosła. Pierwsza cześć była małą i sprytną planszówką, którą mogliśmy spakować w woreczek strunowy i zabrać do kieszeni, po czym rozłożyć wszędzie. Sequel zajmuje naprawdę sporą część stołu i nie zagracie w niego na stoliku kawowym, czy ławie w knajpie. Tutaj potrzebny jest już spory blat i trochę szkoda, ponieważ nie jest to już gra, którą można zabrać wszędzie mimo stosunkowo niewielkiego pudełka.
Drugim problemem jest wygoda rozgrywki wynikająca z designu. Ponownie Gejsze 2: Herbaciarnie wyglądają obłędnie i ilustracje cieszą oko. Jednak pionkami są tekturowe żetony w standach. Grając przy nie perfekcyjnym oświetleniu część z nich będzie zacieniona. Niestety są one małe i mają dość zbliżone kolory, które w cieniu zlewają się w szarą papkę. Po prostu czasem odruchowo przesuwa się nie tę gejszę, którą trzeba. To bywa irytujące.
W kwestii wykonania szkoda też, że karty herbaciarni są kartami, a nie solidnymi tekturowymi płytkami, jak to miało miejsce w przypadku kart gejsz w pierwszej części. Poprzedniczka robi niesamowity efekt wow, a tu jest po prostu ładnie, ale bez szaleństw.
Czy warto sięgnąć po Gejsze 2: Herbaciarnie?
Jeżeli jesteście fanami pierwszej części to Gejsze 2: Herbaciarnie wyciągają formułę rozgrywki na wyższy poziom i jeszcze bardziej wypalają zwoje mózgowe. Jestem absolutnie oczarowany rozgrywka i tak, warto! Oczywiście o ile nie będzie wam przeszkadzać to że gra się rozrosła i znajdziecie do gry miejsce z dobrym oświetleniem.
Osoby, które nie miały okazji zagrać w poprzedniczkę mogą się skusić nieco „normalniejszym” wyglądem dwójki. Jednak to będzie błąd i zdecydowanie zalecam najpierw sięgnąć po pierwsze Gejsze. Fundament rozgrywki jest w nich podobny, ale musicie ogarnąć mniej rzeczy na stole przez co łatwiej będzie wam sprawdzić, czy taka forma rozgrywki wam odpowiada. Szukając gry sielankowej, do bezmyślnego zagrywania kart i oddania się losowi zalecam trzymanie się od tej gry jak najdalej. Po prostu się wynudzicie i sfrustrujecie. A jeżeli czujecie się przekonani to najtaniej Gejsze 2: Herbaciarnie znajdziecie na Ceneo.pl.
Dziękuję także wydawnictwu Nasza Księgarnia za nadesłanie egzemplarza gry Gejsze 2: Herbaciarnie do recenzji. Opinia przedstawiona w tekście bazuje na moich prywatnych przemyśleniach opartych na rozgrywce.
Gejsze 2: Herbaciarnie - kilka suchych faktów:
Polski wydawca: Nasza Księgarnia
Liczba graczy: 2
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok 20 min.