Cat in the box - recenzja gry

Czy gry planszowe i fizyka mają ze sobą coś wspólnego? Okazuje się, że tak jeśli spojrzymy na jedną z najnowszych premier wydawnictwa Lucky Duck Games. Zapraszam na moją recenzję gry Cat in the box.


Pudełko krzyczy do nas, że mamy do czynienia z kwantową grą karcianą. Może tak daleko bym nie sięgał, ale sam tytuł i mechanika rozgrywki faktycznie mocno nawiązują do pojęcia kota Schrödingera. Koncept ten zakłada, że jeśli kot zostanie zamknięty w pudełku to nie wiemy, czy jest żywy, czy martwy, Dopiero po otwarciu pudełka przekonamy się w jakim stanie jest kot, a to oznacza, że wcześniej znajduje się równocześnie w stanie życia i śmierci. Przynajmniej z naszego punktu widzenia.

W grze Cat in the box gramy kartami, które nie posiadają koloru. To my w czasie rozgrywki decydujemy, jaki kolor ma zagrywana karta i niejako określamy kolory, jakie pozostały na ręce. Postaram się tę pokrętną mechanikę lepiej wyjaśnić w dalszej części mojej recenzji.

Cat in the box - recenzja

Co robimy w Cat in the box?


Cat in the box jest grą logiczną dla od 2 do 5 graczy w wieku od 10 lat. Rozgrywka w zależności od liczby graczy ma zajmować ok. 20-50 minut. Mechanicznie mamy do czynienia z tzw. trick-taking, czyli zbieraniem lew. Oznacza to, że gracze będą się pojedynkować na zagrane karty. W tym wypadku pozornie prosta mechanika została ubrana w dość zakręcone szaty.

Grający rozpoczynają od przygotowania planszy i rozdania po 10 kart. Następnie każdy wybiera i odrzuca jedna kartę, po czym na swojej małej planszetce zaznacza ile jego zdaniem w najbliższej rundzie zbierze lew. Jeśli przewidywania się potwierdzą to otrzyma na koniec bonusowe punkty za najliczniejszy układ swoich znaczników na planszy. No właśnie na planszy znajdują się pola w czterech kolorach i wartościach od 1 do maksymalnie 9 w zależności od liczby grających. Na planszy istnieje dokładnie jedna kombinacja każdego koloru i cyfry. Oznacza to, że jest tylko jedna czerwona jedynka, czerwona dwójka i tak dalej.

Gracze zagrywając swoje karty wskazują, jakie pole zakrywają. W swoim ruchu gracz zagrywa kartę, wykłada znacznik na wskazane wolne pole i swoją turę rozgrywa kolejna osoba. Po rozegraniu pełnej kolejki rozpatruje się zwycięzcę kolejki, czyli osoba, która zagrała największą wartość koloru wiodącego lub koloru czerwonego, który jest atutowym, wygrywa. Taki gracz zbiera zagrane karty rywali i odkłada u siebie, jako jedną zdobytą lew. Rozgrywka trwa maksymalnie osiem rund, chyba że wcześniej, ktoś doprowadzi do paradoksu. Ten występuje kiedy gracz nie jest w stanie zagrać żadnej karty. Runda natychmiast się kończy i gracze podliczają punkty. Po rozegraniu tylu rund, ilu jest graczy, rozgrywka się kończy i gracze sumują zdobyte w trakcie zabawy punkty. To bardzo ogólny opis zasad gry. Nieco więcej światła na to co się dzieje rzucę w kolejnym segmencie recenzji Cat in the box.

Cat in the box - recenzja

Wrażenia z gry Cat in the box


Cat in the box jest w swoich zasadach grą prostą i trudną zarazem. Zastosowana mechanika zajmowania pól i kart pozbawionych koloru sprawia, że osoby nie mające doświadczenia ze zbieraniem lew i grami logicznymi mogą doznać poczucia zagubienia. Wytłumaczenie im zasad może wymagać rozegrania jednej lub dwóch rozgrywek zapoznawczych, a i wtedy Cat in the box może być dla nich zbyt dziwne. Z kolei doświadczeni gracze mogą uznać tytuł za bardzo prosty w zasadach i praktycznie z marszu wejdą w ten typ główkowania.

Musze przyznać, że Cat in the box jest skonstruowany fenomenalnie i uważam, że wręcz jest to jedna z najlepszych gier w jakie grałem w ostatnim czasie, od których spora część graczy może się odbić. Zacznijmy od tego, że w każdej kolejce mamy pierwszego gracza, który zagrywając kartę wybiera kolor wiodący dla tej kolejki. Pozostali gracze mogą zagrać karty na ten kolor bez ponoszenia kary. W zależności czy zagrają wyższą wartość czy niższą to będą walczyć o zwycięstwo lub nie. Oczywiście na planszy musi się znajdować wolne pole w tym kolorze. Jeśli nie chcą lub nie mogą zagrać na kolor wiodący to mogą zagrać kartę na inny kolor. Jednak w takiej sytuacji muszą na swojej mini planszetce zaznaczyć, że deklarują iż na ręce nie posiadają koloru wiodącego. Od tego momentu do końca rundy nie będą mogli zagrywać tego koloru.

Kolor czerwony jest atutem, więc zawsze wygrywa, a jeśli nikt nie zagrał czerwonej karty to zwycięża kolor wiodący. Spytacie jaki jest sens w zagrywaniu innego koloru niż wiodący lub czerwony? To zależy od sytuacji, ale tu właśnie wracamy do tego, że obstawialiśmy ile uda nam się zebrać lew. Czasami, a nawet dość często będziemy umyślnie chcieli przegrać kolejkę. Kluczowym jest zagranie na inny kolor w takim momencie, aby nie zapędzić się w kozi róg kiedy to wywołamy paradoks bo nie zostaną nam na ręce karty, które możemy zagrać. Mechanika określania koloru kart w momencie ich zagrania jest absolutnie fantastyczna. Nie tylko dlatego, że mamy większy wybór na ręce, bo każda karta może być każdym kolorem. To działa, ponieważ sami możemy sobie wykluczyć jakiś kolor. To określanie istoty kart jest bezpośrednim nawiązaniem do kota Schrödingera i zostało tu wplecione po mistrzowsku. Chociaż nie wiem, czy da się oddać tekstem to jak wspaniale działa takie rozwiązanie w rzeczywistości.

Niemniej ilość rzeczy, jakie musimy mieć pod kontrolą sprawiają, że część graczy może się odbić od Cat in the box. Tak było w przypadku praktycznie połowy moich współgraczy. W zasadzie od momentu rozdania kart ta gra wymaga absolutnego skupienia i zaangażowania. Już na etapie odrzucania karty musimy myśleć nad tym, jakie kombinacje prawdopodobnie uda nam się ułożyć na planszy. Tutaj przechodzimy do obstawiania lew, a później do działań mających na celu realizację planu uwzględnionego przy obstawianiu. W końcu zagrywając karty musimy myśleć nad tym, aby stworzyć jak największe skupiska swoich symboli, ponieważ za nie jeśli dobrze obstawiliśmy dostaniemy dużo punktów. W końcu nie możemy się złapać na stworzeniu paradoksu, ponieważ wtedy nie tylko nie dostaniemy w rundzie punktów za zebrane lewy, ale też dostaniemy tyle punktów ujemnych. Cat in the box okazuje się grą, która dopiero przy pełnym zaangażowaniu odwdzięcza się wszystkim co ma do zaoferowania. Sielankowa rozgrywka praktycznie nie ma tu sensu. I tu pojawia się pewna pułapka!

Cat in the box - recenzja

Urocze wykonanie Cat in the box, czyli pułapka na niedzielnych graczy


Jak wspomniałem dla wyjadaczy i nawet mniej zaawansowanych osób mających doświadczenie ze zbieraniem lew Cat in the box nie powinno być problemem. Niemniej kombinowanie w tej grze będzie wymagało zaangażowania. Tymczasem oprawa tej gry jest bardzo kusząca dla niedzielnych graczy, a nawet osób początkujących, które zobaczą uroczego kotka na okładce i pudełko zwiastujące jakąś familijną grę imprezową. Na kartach znajdziemy urocze kotki, a poszczególne komponenty atakują nas eksplozją wesołych barw. Czujcie się ostrzeżeni! Natomiast w kwestii wykonania nie mogę grze nic zarzucić.

Dostajemy tu talię dobrze płótnowanych kart, solidną planszę z miejscem na wsuwanie kart z układami cyfr. Tekturowe elementy cechują się wysoką jakością. Podobnie, jak imponujące znaczniki graczy wykonane z transparentnego tworzywa. Zresztą na zdjęciach możecie zobaczyć, jak prezentuje się gra. Jest czytelnie, ładnie i dobrze jakościowo. Nawet w niewielkim pudełku znalazł się insert mieszczący wszystkie komponenty. O ile się orientuje to polskie wydanie jest edycją Deluxe, co widać. Dodam jeszcze, że gra zawiera instrukcje w języku polskim i włoskim, a sama rozgrywka jest niezależna językowo.



Czy polecam Cat in the box?


Tak jak napisałem Cat in the box jest grą, od której mogą się odbić osoby początkujące i szukające sielankowej zabawy. Tutaj dostajemy uroczą i świetnie wykonaną planszówkę, gdzie mechanika zbierania lew została wywindowana do poziomu wymagającej zaangażowania łamigłówki logicznej. Ilość rzeczy nad jakimi gracze muszą myśleć i odniesienie do konceptu kota Schrödingera potrafią zakręcić w głowie.

Jeśli szukacie gry mającej ciekawy pomysł na siebie i stawiającej wyzwanie waszym umysłom to Cat in the box jest dla was. Dla mnie ta gra staje w jednym rzędzie z takimi pozycjami, jak Gejsze, czy Jekyll i Hyde. Minimalizm zasad połączony z ciekawym twistem mechanicznym i oprawą miłą dla oka. Połowa moich współgraczy odmówiła kolejnych rozgrywek, a pozostali są zachwyceni. Sami oceńcie, czy to pozycja dla was! Skuszonych moją recenzją uprzejmie informuję, że Cat in the box znajdziecie najtaniej na Ceneo. Klikając link wspieracie mojego bloga! Za co serdecznie dziękuję.

Dziękuję wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry Cat in the box do ogrania i zrecenzowania. Opinia w tekście została oparta o moje rozgrywki i przemyślenia.

Cat in the box - kilka suchych faktów:


Polski wydawca: Lucky Duck Games
Autor: Muneyuki Yokouchi
Ilustracje: Osamu Inoue
Liczba graczy: 2-5
Wiek: od 10 lat.
Czas gry: ok. 20-50 min.

Cat in the box - recenzja

Cat in the box - recenzja

Cat in the box - recenzja

Cat in the box - recenzja

Cat in the box - recenzja

Cat in the box - recenzja