Wodny ogród - recenzja

Tak jakoś wyszło, ze nie jestem największym fanem cyfrowego Tetrisa, ale uwielbiam planszówki inspirowane tym klasykiem. I tak wpadła do mojej kolekcji gra Uwe Rosenberga, w której sielankowo układamy sobie elementy ogrodu z tekturowych klocków. Zapraszam na recenzję gry Wodny ogród wydanej przez Albi.

Wodny ogród | 1-4 graczy | 8+ | ok. 45 min. | autor: Uwe Rosenberg | Ilustracje: Jindřich Pavláska | wyd. Albi

Patrząc na pierwszy akapit część graczy może pomyśleć, że gdzieś już widziała grę Uwe o kafelkowym ogrodzie. Tak to był Ogródek, o którym zresztą pisałem na moim blogu. To jedna z pierwszych planszówek, jakie miałem w kolekcji i naprawdę bardzo ją lubię. Tym bardziej naprawdę cieszyłem się na myśl o najnowszej grze tego autora. Nie dość, że tytuł jawił się na sielankową układankę to jeszcze dotyczy japońskich stawów z ozdobnymi karpiami koi. Japonia, rybki i tetrisowe klocki. Czy coś mogło pójść nie tak? 

Wodny ogród - recenzja


Co robimy w grze Wodny ogród?


Nie będzie zaskoczeniem jeśli powiem, że w Wodnym ogrodzie budujemy tytułowe ogrody. Dokładniej to tworzymy na swoich planszach stawy z elementami dekoracyjnymi i ozdobnymi karpiami koi. Robimy to poprzez zagrywanie kafelków o kształtach nawiązujących do Tetrisa. Na razie nie napisałem nic odkrywczego, więc przejdźmy do szczegółów. Przede wszystkim gracze muszą się przygotować. W tym celu dobierają plansze z naniesionym wzorem podstawowym, ale mogą też dobrać dwustronne arkusze z nieco innymi wzorami startowymi. Na nich znajdują się obszary wskazujące w jakiej liczbie dobieramy kafle specjalne i gdzie możemy postawić dekoracje w toku rozrywki.


Następnie każdy dobiera kafelki specjalne i losuje kafle wody przeznaczone do standardowej rozgrywki. Dokładniej z woreczka każdy losuje 16 płytek i umieszcza je wokół swojej planszy w układzie przypominającym odwróconą literę "U". W efekcie kafle znajdą się po prawej i lewej stronie planszy oraz u jej szczytu. Dlaczego tak? To ma znacznie dla sposobu dobierania płytek.

Wodny ogród ceny

Gracz w swojej turze musi wybrać jedną z płytek w zasięgu ręki. A w zasięgu ręki ma się dwie skrajne płytki wokół swojej planszy (po jednej z prawej i lewej) oraz najbliższe płytki z zasobów graczy po prawej i lewej stronie. Czyli łącznie wybieramy spośród czterech kafli. Dobraną płytkę trzeba umieścić w swoim stawie. Nie trzeba dostawiać kafla do już wyłożonych, ale nie można zakrywać innych płytek, ani wychodzić poza planszę. Po wyłożeniu kafla gracz sprawdza, czy spełnił warunki pozyskania specjalnego kafelka z zasobów na swojej planszy. Te zyskuje się za zapełnienie rzędów i kolumn oraz za zakrycie obszarów na planszy. Kafel specjalny można zagrać od razu lub przechować na później. Ważne, że można przechować tylko jeden kafel, więc pozostałe zgarnięte w jednej rundzie należy od razu zagrać. Gracz decyduje, jaką płytkę zachowa, o ile chce to zrobić. 


Kiedy gracz nie może zagrać żadnego kafla musi pasować i tym samym kończy rozgrywkę. Cała gra się kończy, gdy wszyscy spasują. Wtedy przechodzimy do liczenia punktów. Te zdobywamy za pełne rzędy i kolumny (po 1 punkcie każdy) oraz za każdą grupę lilii wodnych i karpi koi w liczbie co najmniej 7 sztuk w grupie (2 punkty za każdą grupę). Opcjonalnie można zdobyć punkty za dekoracje, jeśli wykorzystuje się je w rozgrywce. Dekoracje zapewniają dodatkowe 2 punkty dla każdej grupy stykającej się z dekoracją. No i tak wygląda rozgrywka w Wodny ogród. Nie ma co ukrywać, że zasady rozgrywki są naprawdę proste. A jak się spisują w praktyce?

Wodny ogród - recenzja


Wodny ogród - prosto, ale nie prostacko


Niektórzy patrząc na Wodny ogród mogą mieć mylne wrażenie, że widzą prostacką grę. No bo tu sobie układamy jakiś staw z rybkami i kwiatkami. Szata graficzna buduje sielankowy klimat, a i zasady gry są z kategorii tych, które wyjaśnimy każdemu bardzo szybko. Co do zasady wszystko powyżej się zgadza, ale potem zaczynamy grać. Wodny ogród jest jedną z tych gier, które wymagają dobrej orientacji przestrzennej, umiejętności planowania działań i chęci podejmowania ryzyka. 


Raczej nie uda nam się zabudować całej planszy. Bardzo podoba mi się element wprowadzający specjalne kafle, które otrzymujemy za spełnianie konkretnych warunków. Małe płytki zajmujące jedno pole lub w kształcie litery "L" dostaniemy za zakrycie konkretnych obszarów w tych kształtach. Płytki podłużne o długości dwóch i trzech bloków są nagrodą za zapełnienie rzędu lub kolumny. Z tym, że mamy po trzy klocki każdej długości na całą grę. Każdy z nich jest przypisany do czterech rzędów lub kolumn. Czyli kiedy raz pobierzemy bonusowy klocek za pełny rząd, a następnie wypełnimy, któreś z pozostałych trzech to nie dostaniemy za nie nagrody. I w tym momencie okazuje się, że musimy myśleć nie tylko o ułożeniu klocków, ale też o tym kiedy i jak realizować bonusy oraz w jaki sposób je mądrze wykorzystać. 


Mało? No to mamy w Wodnym ogrodzie wspomniane dekoracje. Na planszach z obszarami na dekoracje znajdują się zielone pola. Kafel dekoracji otrzymamy tylko wtedy, kiedy uda nam się otoczyć to zielone pole. Wtedy natychmiast dany bonusowy kafelek trafia na nasza planszę w otoczony obszar. Jeśli wcześniej przysłonimy choć jeden blok tego obszaru to tyle było z bonusu. No, ale kiedy już mamy ten kafelek to niekoniecznie dostaniemy za niego punkty. W końcu musza przylegać do niego grupy złożone z co najmniej siedmiu karpi lub lilii. Samo tworzenie grup, których będzie odpowiednio dużo jest niezłą łamigłówką logiczną. Ktoś może powiedzieć, że po co podział na lilie i karpie skoro mamy tyle samo punktów za nie. To jest jedno z narzędzi pozwalających nam panować nad tworzeniem tych grup bez nieuchronnego składania jednej wielkiej ławicy. 


Oczywiście można grać w uproszczoną wersję bez dekoracji. Można też grać w wariant bez zaznaczonych pól dekoracji i swobodniej je umieszczać na swoich planszach. Rozgrywka wydaje się wtedy prostsza, ale jednak nadal będzie swoistą łamigłówką podlaną sosem push your luck. Pozostaje jeszcze kwestia wyboru płytek wody. Tutaj osoby mające naprawdę dobrą orientację przestrzenną mogą wręcz wykorzystać okazję, aby podebrać potrzebny kafel rywalowi. Ot taka delikatna negatywna interakcja dla wybranych. Niemniej możliwość dobierania z zasobów rywali jest ciekawym rozwiązaniem, które sprawia, że w tej łamigłówce czujemy obecność innych graczy. Niestety czujemy ją także stawiając czoła sporemu downtime'owi. Tutaj często jest się nad czym dłużej zastanowić i przy komplecie graczy będziecie to odczuwać. Szczególnie jeśli do rozgrywki zasiądą osoby bez wyobraźni przestrzennej. Kiedy zaczną swoją defiladę przymierzania płytek to będziecie mogli iść zaparzyć kawę, albo wynieść śmieci. To co najważniejsze to po ukończeniu każdej rozgrywki czułem satysfakcję z zabawy, mój umysł był przyjemnie połechtany, a cały czułem się zrelaksowany. Dodam też, że w Wodny ogród można grać solo, ale wiecie, że ja tak nie gram więc nie powiem, jak to działa.

Wodny ogród - recenzja


Wodny ogród, czyli wizualna sielanka


Nie można nie wspomnieć o aspektach wizualnych i wykonaniu Wodnego ogrodu. Pod względem szaty graficznej jest po prostu bardzo ładnie. To nie jest najpiękniejsza gra na rynku. Niemniej ilustracje, kolory i ogólne założenie tematyczno-wizualne buduje sielankowy klimat nad stołem. Na Wodny ogród po prostu dobrze się patrzy. Co więcej cała gra jest bardzo czytelna. Wzory na planszach graczy są odpowiednio wyróżnione bez naruszania klimatu. Dane obszary mają na sobie wzory charakterystyczne dla ogrodów zen. Na płytki bonusowe mamy wyżłobienia w planszy, a na kafle wody śliczny woreczek płócienny z grafiką karpi koi i lilii wodnej. 


W kwestii wykonania doczepiłbym się chyba tylko grubości wkładek do plansz. To są po prostu cienkie tekturki z nadrukiem. I wspominam o tym tylko dlatego, że w porównaniu do reszty komponentów wypadają przeciętnie. Natomiast od strony produkcyjnej po prostu mają sens i grubsze kartony byłyby przerostem formy nad treścią.

Wodny ogród - recenzja


Czy warto sięgnąć po Wodny ogród?


Moim ulubionym zwrotem w tym roku jest "to zależy". Wodny ogród jest przyjemną i prostą w zasadach grą, która buduje wokół siebie klimat sielanki. Jednocześnie wyciśnięcie z niej dużej liczby punktów jest angażującym i dość wymagającym wyzwaniem. Jasne nie mówię tu o wyzwaniach rodem z ciężkich gier euro, ale o takich przyjemnych pozostawiających gracza z satysfakcją dobrze wykonanej roboty.


Głównym problemem gry może być czas oczekiwania na swoją turę przy większej liczbie graczy oraz potrzeba wyobraźni przestrzennej. Podejrzewam, że znajdą się osoby, dla których to przypasowywanie kafli i szukanie punktów będzie kłopotliwe. Muszą sobie one odpowiedzieć na pytanie, czy taka gra będzie im odpowiadała, czy też pozostawi je w nieprzyjemnym dyskomforcie? Tu małe zaskoczenie dla mnie. Moja żona ma słabą orientację przestrzenną i układanki to zdecydowanie nie jej bajka, ale Wodny ogród jest kolejną grą tego typu, którą polubiła. I tak, zazwyczaj czekam cierpliwie, aż na spokojnie sprawdzi sobie wszystkie dostępne kombinacje. 


Wodny ogród będzie idealnie trafioną pozycją dla osób, które lubią ten swoisty gatunek planszówek. Zakochaliście się w Ogródku, Parku Niedźwiedzi, Patchowrku czy Ubongo? No to tu macie kolejną wariację na temat układania tetrisowych płytek. Wspomniane gry wam nie podeszły? No to trzymajcie się z daleka! Nie znajdziecie tu nic nowego, co zmieni wasze zdanie na temat takich planszówek. 

Wodny ogród ceny

Dziękuję wydawnictwu Albi za nadesłanie egzemplarza Wodnego ogrodu do recenzji. 

Wodny ogród - recenzja

Wodny ogród - recenzja