Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Gry na licencji książek, filmów i innych dzieł kulturowych często mają wątpliwą jakość. Nie jest to na szczęście regułą i zdarzają się perełki. Czy omawiana dziś planszówka do nich należy? Oto moja recenzja  gry Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia.


Czy Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia jest dobra grą planszową? W przypadku tej planszówki jak rzadko pasuje powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mamy bowiem do czynienia z grą, przy której bardziej zasadnym pytaniem jest to, dla kogo ona jest? Gracze planszowi posiadający już jakieś doświadczenie na pierwszy rzut oka powiedzą, że zapowiada się nudna turlanka. Nowicjusze i osoby nie mające żadnego doświadczenia z grami planszowymi mogą doznać szoku, jak angażującą przygodą może być gra planszowa. Chyba najlepiej pasuje tu określenie dema technologicznego współczesnych gier planszowych. Ma trochę podobne odczucia, jak przy Catan, choć tutaj losowość nie jest tak uciążliwa. Zresztą postaram się dobrze nakreślić w mojej recenzji gry Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia o co dokładnie mi chodzi. Zapraszam!

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Czym jest Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia?


Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia jest przygodową grą planszową opowiadającą o losach Drużyny Pierścieni. Fabularnie śledzimy losy bohaterów sagi J.R.R. Tolkiena od wyjścia z Rivendell po zatopienie jedynego pierścienia w lawie Góry Przeznaczenia. Twórca postawił na rozgrywkę kooperacyjną bazującą na rzutach kośćmi i zarządzaniu nimi. Rozgrywkę przygotowano z myślą o od 1 do 4 graczy w wieku od 10 lat. Tutaj dodajmy, że młodsze ogarnięte dzieci potrafiące czytać raczej będą mogły z powodzeniem cieszyć się same rozgrywką, a z rodzicami już na pewno.

W pudełku z grą znajdziemy sporą planszę, która przedstawia trasę podróży Drużyny Pierścienia oraz tekturowe pionki na standach. Nie zabrakło kości, małej planszy księgi podróży oraz pokaźnej talii kart. Podróż jest podzielona na etapy i na każdym etapie do gry wchodzą nowe postaci sprzymierzeńców i wrogów, jakie spotkamy na swojej drodze. Gracze zwyciężą razem jeśli doprowadzą powierników pierścienia do Góry Przeznaczenia, a przegrają jeśli ich odwaga spadnie do zera lub na planszy pojawią się wszystkie Nazgule. O tym, jak gramy powiem więcej opisując swoje wrażenia, żeby się nie powtarzać.

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Co Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia robi dobrze?


Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z banalną turlanką, w której rzucamy kostkami, żeby się poruszać. Jednak autor gry zadbał, aby tej czynności towarzyszyła pewna decyzyjność. Aktywny gracz ma przed sobą planszetkę księgi z czterema miejscami na kości. Z puli dobiera cztery kostki, z czego dwie muszą być czarne, a dwie mieć kolor członków Drużyny Pierścienia. Po wykonaniu rzutu decyduje się, jaką czarną kość umieścić na pierwszym polu księgi i jaką kolorową umieścić pod czarną kostką. Następnie dobiera jedną kolorową kość, wykonuje przerzut i ponownie wybiera jedną czarną i jedną kolorową. Po wykonaniu rzutów rozpatruje akcje kości.

Czarne kostki odnoszą się do kart wyłożonych przy planszy i wskazują, jakie postaci bohaterowie napotkają na swojej drodze. Sprzymierzeńców mogą zabrać do wspólnej puli kart, które będzie można wykorzystać jako pomoc w różnych sytuacjach. Wrogów należy pokonać wykonując rzut kością walki. Po rozpatrzeniu czterech kości kolej przechodzi na następnego gracza. Jak widzicie zasady rozgrywki są niezwykle proste, ale ten element zarządzania kośćmi wypada bardzo dobrze. Przede wszystkim dlatego, że pozycja postaci na planszy ma znaczenie w walce. Z przeciwnikami tak jakby zawsze mierzą się powiernicy pierścienia, a pozostali bohaterowie niosą im pomoc. Jednak pomagają tylko jeśli znajdują się na tym samym etapie podróży, czyli pomiędzy kluczowymi miejscami i to przed Frodem lub na tym samym polu. Zadaniem graczy jest więc trzymanie wszystkich w taki sposób, aby w przypadku walki mieć jak największe szanse na zwycięstwo. Zresztą o walce jeszcze wspomnę. W końcu przemieszczanie pionków ma wpływ na to jak i kiedy zakończy się dany etap. Jeśli członkowie drużyny oprócz powiernika wejdą na pole kończące etap i się na nim zatrzymają to odwaga drużyny wzrośnie. Powiernicy zatrzymujący się dokładnie na miejscu kończącym etap podróży zdobywają karty Gandalfa, które mają dodatkowe moce i pomagają w walce. Warto, więc dobierać kości z wynikami pozwalającymi zakończyć ruch na konkretnych polach. Zresztą na trasie czekają także pola z niebezpieczeństwami.

Fantastycznie przemyślano karty spotkań. W grze znajduje się kilka talii przeznaczonych dla każdego etapu podróży. Zakończenie etapu oznacza, że na planszę trafia kolejne 6 z 7 kart nowej talii, a do tego 2 z nich są zakryte. To sprawia, że rozgrywka pozostaje świeża i gracze zdobywają różne karty i mierzą się z rozmaitymi przeciwnikami. W ten sposób gra cechuje się też dość sporą regrywalnością. Sporym zaskoczeniem jest też poziom trudności. Liczba wrogów, pól niosących za sobą złe konsekwencje i losowość sprawiają, że odniesienie zwycięstwa nie jest sprawą prostą. Tym bardziej, że ostatni etap podróży zmienia zasady rozgrywki. Tu też jest istotne, aby jak najwięcej bohaterów dotarło przed Powiernikami Pierścienia do Minas Morgul. W ten sposób ostatnia część podróży będzie nieco łatwiejsza, a sam finał wprowadza pewien dreszczyk emocji i odświeżenie rozgrywki.

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Co może wam się nie spodobać we Władcy Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia?


Mimo interesującego rozwiązania z zarządzaniem kości gra pozostaje nadal bardzo losowa. Jeśli jesteście uczuleni na losowość lub wolicie mieć większą kontrolę nad ruchem swoich postaci to Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia może być dla was nie tyle męczący co nużący. Tak było zresztą w naszym przypadku. Gra zdecydowanie zyskuje jeśli wszyscy przy stole lubią Władcę Pierścieni i sami się nakręcają obserwując podróż.

Rozwiązanie z kartami zmieniającymi się na każdy etap podróży jest świetne, ale musicie mieć świadomość, że bardzo często ogrywanie sprawi iż nauczycie się kart i element zakrytych postaci nie będzie już tak emocjonujący, a wręcz pojawią się rozgrywki, w których będziecie wiedzieli, że raczej nie ma co wybierać kości pozwalającej wam odkryć kartę. W kwestii kartoników muszę też powiedzieć, że są zbyt cienkie i można je łatwo zgiąć, co trochę kontrastuje z resztą gry. Niemniej widywałem znacznie gorsze karty, więc nie jest tragicznie. Tak, o tobie mówię Bonsai.

Nie podoba mi się walka w tej grze. O ile zarządzanie kośćmi tak, aby bohaterowie pomagali w walce jest zrealizowane ciekawie to już sama walka polegająca na rzucie kością i sprawdzeniu, czy symbol odpowiada jednemu z pomagających bohaterów jest nudna i zbyt losowa. Brakuje mi jakiejkolwiek formy punktów siły i bohaterów. Czegoś co by dawało do zrozumienia, że sami też potrafią walczyć. Po prostu walka była dla mnie nieemocjonującym rozczarowaniem. Mam też mały problem z ostatnim segmentem gry, a dokładniej z tym jak jest przedstawiony graczom. Sam w sobie ma sens fabularny i podkręca niepewność, ale instrukcja przedstawia graczom podstawowe zasady, każe iść grać i przed finałowym segmentem wrócić do siebie, żeby nie mieszać sobie zasad. To strasznie wybija z rytmu i raczej zapoznajcie się z zasadami finału wcześniej.

Na koniec zostawiłem sobie poziom trudności, który można dodatkowo podkręcić zmieniając kilka zasad zgodnie z instrukcją. Jeśli potraktujecie Władcę Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia jako grę familijną do zabawy z młodszymi graczami nie nauczonymi jeszcze porażek to możecie mieć przy stole mały armageddon. Odwaga drużyny spada tu naprawdę szybko, a ostatni segment potrafi być nieco zbyt wredny. Miejcie to na uwadze. I właśnie w tym miejscu przechodzimy do kluczowego pytania.

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Dla kogo jest Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia?


Mam dziwne wrażenie, że Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia stoi w rozkroku między poważną grą przygodową, a familijnym turlańcem. Zaawansowani gracze raczej nie znajda tu nic dla siebie. Owszem wykorzystanie kart i klimat mogą być kuszące i nawet pierwsze rozgrywki mogą być przyjemne. Niemniej szybko gra okaże się mało angażująca, a zarządzanie kośćmi i dbanie o pozycje bohaterów na planszy zmieni się z przyjemnej przygody w łamigłówke logiczną zależną od losu.

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia znacznie lepiej spisze się do zabawy z dziećmi i jako gra dla nieplanszówkowych fanów twórczości Tolkiena. W obu przypadkach ta gra będzie ciekawym pokazem możliwości, jakie idą za współczesnymi grami. Dla nich zarządzanie kośćmi będzie czymś świeżym, a możliwość korzystania z kart sprzymierzeńców to wręcz kosmiczny game changer. Warto jednak mieć na uwadze, aby dzieci nie były nauczone wpadania w histerie kiedy coś im się nie uda. Tutaj naprawdę ciężko o zwycięstwo!

Mam nadzieje, że moja recenzja Władcy Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia była pomocna. Jeśli zdecydujecie się na zakup gry to najtaniej znajdziecie ją na Ceneo.pl. Korzystając z linka wspieracie mojego bloga.

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - kilka suchych faktów:


Polski wydawca: Galakta
Autor: Michael Rieneck
Ilustracje: Aleksander Karcz
Liczba graczy: 1-4
Wiek: od 10 lat.
Czas gry: ok. 50 min.

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja

Władca Pierścieni: Wyprawa do Góry Przeznaczenia - recenzja